Dziennikarz Radia ZET Maciej Bąk opublikował w mediach społecznościowych instrukcje dla sanepidu, które wyciekły do Internetu. Według dokumentów, sanepid będzie karał otwierane bary, kluby i restauracje jeszcze dotkliwiej niż dotychczas i pod byle pretekstem.
Instrukcje opublikowane przez Macieja Bąka to potężny kontratak rządu w wojnie prowadzonej z niepokornymi przedsiębiorcami biorącymi udział w zataczającej coraz szersze kręgi akcji #otwieraMY.
Kontrole od tej pory będą odbywały się z zaskoczenia, bez wcześniejszego poinformowania właściciela. Co więcej, w dokumentach poinstruowano co i jak kontrolować, aby móc nałożyć karę.
— Udawane kontrole żywności i przygotowane wcześniej, prawie gotowe decyzje nakładające karę administracyjną do 30 tys zł. Tak sanepid ma walczyć z otwartymi mimo zakazu lokalami. Oto fragmenty wewnętrznej instrukcji. Pracownicy stacji są zszokowani jej zapisami — poinformował red. Maciej Bąk.
— Dlaczego kontrola pod przykrywką kontroli żywności? Bo tylko w tym wypadku nie trzeba wcześniej zawiadamiać przedsiębiorcy o pojawieniu się kontrolerów w lokalu. Lista obiektów do sprawdzenia ma być pozyskiwana wprost z interaktywnej mapy „otwieraMY się” — dodaje następnie dziennikarz Radia ZET.
Niedługo potem dziennikarz skupia się na kolejnym fragmencie szczegółowego instruktażu. Zawarto w nim takie oto zdanie: „nie należy przed kontrolą informować podmiotu o tym, że jest ona przeprowadzana w kierunku nałożenia kary za nieprzestrzeganie zakazów”.
— Pracownicy sanepidu mają mówić, że np. przyszli sprawdzić warunki przygotowywania posiłków. Ale głównym celem ma być kara — przytacza Bąk.
— Lokal ma być zamykany pod rygorem natychmiastowej wykonalności w przypadku, gdy klienci między innymi nie mają maseczek, swobodnie się przemieszczają, rozmawiają lub tańczą albo brakuje środków dezynfekcyjnych — informuje dalej dziennikarz Radia ZET.
źródło: Nczas