Aktor Maciej Stuhr odbył rozmowę z tygodnikiem „Newsweek”. Celebryta na łamach kontrowersyjnego pisma wyraził lęk w związku z napiętymi nastrojami społecznymi oraz wszechobecnymi podziałami w narodzie.
— Lęk jest — przekonywał Maciej Stuhr. — Wszyscy się boimy. Powiem więcej, te nasze kłótnie, skakanie sobie do gardeł, inwektywy, wyśmiewanie biorą się właśnie ze strachu, którym zostaliśmy nakarmieni — twierdził zaangażowany w politykę aktor.
Wywiad, którego udzielił Stuhr junior, był niejako pokłosiem skandalicznej dewastacji grobu rodzinnego Stuhrów na krakowskim cmentarzu.
— Jaka część społeczeństwa zmieniła swoje poglądy w ciągu ostatnich dziesięciu lat? Ułamek. Na pewno nie większość. Większość z nas ma o aborcji takie zdanie, jakie miała — mówi celebryta.
Dziennikarka prowadząca rozmowę z aktorem porównała sytuację rozmówcy do głośnego filmu „Pokłosie”.
— I może mnie też kiedyś ktoś poderżnie gardło, to nie jest tak zupełnie niewyobrażalne. Ale co ja mam zrobić? Zaprzeczyć swoim ideałom? Zaszyć się gdzieś? Wyemigrować? (…) — pytał retorycznie rozmówca.
— Znam dużo ludzi, którzy wyjechali na Podlasie, ponieważ nie byli w stanie znieść stresu i zgiełku miasta. Wyjechali, żeby mieć święty spokój, żeby im tylko żubr czasem przeszedł za oknem — żeby to był ich największy stres. No i teraz ci ludzie są w oku cyklonu. Nie wierzę w to, że da się gdzieś wyjechać, o wszystkim zapomnieć i nie mieć problemów — utyskiwał aktor.
Przeczytaj również: Uczeń gimnazjum obejrzał 5 minut zakazanego filmu. Kim Dzong Un surowo go ukarał
źródło: Tysol