propolski.pl: Uzbrojeni mężczyźni na granicy polsko-białoruskiej?

Uzbrojeni mężczyźni na granicy polsko-białoruskiej? Niepokojące informacje od Straży Granicznej

W mediach społecznościowych pojawiły się niepokojące doniesienia o uzbrojonych mężczyznach po stronie granicy polsko-białoruskiej. Sieć obiegły zdjęcia z podpisem: — Ich umundurowanie i wyposażenie może wskazywać, że nie są to służby graniczne — czytamy w komunikacie Straży Granicznej. Na szczęście wątpliwości w tej kwestii dość szybko zostały rozwiane.


Sytuacja na polsko-białoruskiej granicy wywołuje wiele napięć i emocji już od kilku tygodni. Wszystko zaczęło się od tego, że pojawiła się tam grupa imigrantów z Bliskiego Wschodu, którzy próbowali przedostać się na terytorium Polski. 2 września z wniosku Rady Ministrów na części obszaru województwa podlaskiego i części województwa lubelskiego został wprowadzony stan wyjątkowy.

Takiej sytuacji polskie władze nie wprowadzały od czasu ogłoszenia stanu wojennego w 1981 roku.

Rządzący swoje decyzje motywowali głównie względami bezpieczeństwa i ochrony przed dalszymi prowokacjami reżimu Aleksandra Łukaszenki. Od czasu wprowadzenia stanu wyjątkowego na pograniczu obowiązują nowe surowe zasady bezpieczeństwa. W związku z tym nie mogą się tam pojawiać dziennikarze, a jedyne dostępne informacje pochodzą od służb porządkowych i rządu.

W mediach społecznościowych ukazały się ostatnio niepokojące wiadomości. Zostały jednak szybko wyjaśnione.

— Funkcjonariusze Straży Granicznej od dłuższego już czasu obserwują po stronie białoruskiej przy granicy z Polską, funkcjonariuszy bądź żołnierzy, którzy nie byli wcześniej widziani przy tej granicy. Ich umundurowanie i wyposażenie może wskazywać, że nie są to służby graniczne — powiedzieli funkcjonariusze.

Zobacz również: Oni wiedzieli, co czeka Polskę w przyszłości. Oto przepowiednie największych mistyków i świętych

Zobacz również: Ale wstyd! Joński i Szczerba wylecieli z własnej konferencji prasowej: „Proszę tutaj nie robić hucpy!” [WIDEO]

źródło: Twitter.com

About the Author

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You may also like these