Były prezydent Lech Wałęsa w rozmowie z „Super Expresse” po raz kolejny wyznał, że pandemia COVID-19 poważnie wpłynęła na jego źródła zarobków. Sytuacja byłej głowy państwa pogorszyła się do tego stopnia, że polityk zastanawia się nad swoją przyszłością finansową.
— Jeszcze z pół roku takiej sytuacji jak teraz — żalił się Wałęsa — to pójdę z torbami i pod kościołem będę zbierał pieniądze. A z ostatniej pracy odszedłem, bo warunki były poniżej mojej wielkości potrzeb. Jeśli znajdziemy mi pracę, to znajdziemy też, co będę mógł tam robić — mówił.
W rozmowie z tabloidem dodał również, że nie wie, czym mógłby się zająć, jeżeli obostrzenia i reżim sanitarny nadal będą mu uniemożliwiać prowadzenie wykładów i prelekcji na świecie.
— Najlepiej się czuję jako elektryk! Jeszcze pamiętam prawo Ohma, prawo Kirchhoffa i jeszcze parę rzeczy. Tylko cholera, zmienił się prąd i nie wiem, czy te maszyny by mnie nie zabiły teraz… — żartował w rozmowie z „Super Expressem”.
— Muszę jakieś pieniądze zarabiać, bo żona wydaje więcej niż mamy. I nie wiem, jak dalej przeżyję — twierdzi były przywódca Solidarności.
źródło: Do Rzeczy