Wiele wskazuje na to, że marszałek Grodzki popadł w poważne problemy. Prokuratura Regionalna w Szczecinie domaga się bowiem uchylenia immunitetu marszałkowi Senatu.
Jak donoszą śledczy prof. Tomasz Grodzki miał przyjmować łapówki od swoich pacjentów podczas gdy pełnił obowiązki dyrektora szpitala specjalistycznego w Szczecinie oraz ordynatorem tamtejszego Oddziału Chirurgii Klatki Piersiowej.
Polityk KO od samego początku nie zgadzał się z tymi zarzutami i wszystkiemu zaprzeczał.
Prokuratura chce postawić Grodzkiemu 4 zarzuty przyjęcia korzyści majątkowych — w latach 2006, 2009 i 2012 roku.
Zobacz również: Mentzen ostro o lockdownie: „Jeżeli ktoś dalej myśli, że to się samo skończy…”
— Jak wynika z ustaleń śledztwa, korzyści majątkowe w postaci pieniędzy w złotówkach i dolarach – w wysokości od 1500 do 7000 zł — lekarz przyjmował w kopertach. W zamian zobowiązywał się do osobistego przeprowadzenia operacji lub ich szybkiego wykonania, a także do zapewnienia dobrej opieki lekarskiej — poinformowano.
Śledczy przekazali, że w trakcie analizy całej sprawy udało im się dowieść, że marszałek przyjął 7000 zł od żony starszego mężczyzny, który chorował na raka za osobiste przeprowadzenie operacji.
— We wrześniu 2009 r. Tomasz Grodzki zażądał od pacjenta za przyspieszenie operacji kwoty 10 000 zł. Pacjent przed operacją przekazał lekarzowi 3 000 złotych i 500 dolarów. Do zapłaty pozostałej części nie doszło, ponieważ po operacji u pacjenta wystąpiły komplikacje zdrowotne i lekarz nie upomniał się o drugą transzę pieniędzy — napisano w komunikacie.
Zobacz również: Doustna szczepionka przeciwko COVID-19. Będzie można ją przesłać pocztą
Warto przypomnieć, że przyjmowanie korzyści majątkowej jest niezgodne z prawem, a tym samym zagrożone karą pozbawienia wolności do 8 lat.
Do sprawy odniósł się sam zainteresowany zaprzeczając, jakoby brał pieniądze od swoich pacjentów.
— Zaprzeczałem temu i zaprzeczam teraz: nie żądałem żadnych pieniędzy za operacje ani ich nie przyjmowałem — tłumaczył Tomasz Grodzki.
— Profesor Grodzki nigdy nie żądał żadnych pieniędzy. Dzięki profesorowi Grodzkiemu żyję do tej pory, nigdy nie żądał żadnych opłat, rzeczy. Tak samo zajmował się innymi pacjentami — mówił Tadeusz Staszczyk były pacjent Grodzkiego. Mężczyzna ujawnił, że pod koniec 2019 roku przyszedł do niego ktoś, kto twierdził, że jest ze szpitala i oświadczył, że dostanie 5 tys. zł, gdy napisze, że Grodzki zażądał pieniędzy.
— To jest fałsz, obłuda i draństwo, zdenerwowałem się — mówił Staszczyk.
źródło: wp.pl