Janusz Korwin-Mikke jest przeciwnikiem przymusowych szczepień. Kontrowersyjny polityk zabrał głos w sprawie pandemii na łamach Super Expressu w tekście pt. „Ech – żyć-by w normalnym kraju!”.
— Parę milionów ludzi chce się zaszczepić przeciwko koronawirusowi. Niektórzy wręcz o to błagają i gotowi są przepłacić za te szczepionki — stwierdza Korwin-Mikke.
— Można powiedzieć, że w Polsce cierpimy na manię pro-szczepionkową. I bardzo dobrze! W normalnym kraju rząd kupuje wtedy dostępne szczepionki po wytargowanych cenach — tłumaczy polityk.
Czytaj także: Studenci WUM: „Na liście wciąż są dwa nazwiska, które wstrząsną Polską”
— Te szczepionki rząd sprzedaje (…) do aptek – informując jednocześnie „obywateli”, że nikt (…) nie bierze odpowiedzialności za działanie tych szczepionek, bo są one testowane w biegu, przez kilka miesięcy. Apteki sprzedają z zyskiem te szczepionki firmom, które ludzi szczepią – a niektóre, nie wymagające mrożenia, po prostu ludziom. I ludzie się szczepią — pisze Korwin-Mikke.
Polityk stwierdza nawet, że za parę miesięcy, gdyby nie było dalej widocznych negatywnych efektów szczepień, ten sam by się zaszczepił.
Czytaj także: Wpis żony zmarłego medyka wywołał grozę: „Zmarł z powodu silnej reakcji na szczepionkę przeciwko COVID”
— Tymczasem „nasz rząd” kupuje tylko wybrane szczepionki – i pomrukuje coś o przymusie szczepień. Robienie komuś dobrze pod przymusem nazywa się w kodeksie karnym „gwałtem” — w swoim stylu wyjaśnia Korwin-Mikke.
— Ciekawe przy tym, że większość rządów kupuje te szczepionki od firmy skazanej już w USA za korupcję (…) A może nie jest to „ciekawe”, tylko banalnie proste? — konkluduje polityk.
Źródło: Super Express