— Funkcjonariusze CBA zabezpieczyli wiele dokumentów, m.in. z fundacji, na którą prof. Tomasz Grodzki brał pieniądze od pacjentów — przekazał w rozmowie z Polskim Radiem 24 zajmujący się sprawą dziennikarz śledczy Tomasz Duklanowski.
— Prof. Tomasz Grodzki mówił, że pieniądze trafią na rozwój fundacji, druk czasopism i wspomaganie szpitala. Nie potwierdza się to w dokumentach zabezpieczonych przez CBA, tych wpłat nie ma zaksięgowanych w dokumentach fundacji — poinformował w rozmowie z Polskim Radiem Tomasz Duklanowski.
Sprawa dotyczy informacji podanych przez Radio Szczecin pod koniec 2019 roku. Obecny Marszałek Senatu jako lekarz chirurg związany zawodowo Specjalistycznym Szpitalem im. prof. Alfreda Sokołowskiego w Szczecinie, nawiązywał w 2016 kontakty z prof. Agnieszką Popielą. Chodziło o wpłaty na Fundację Pomocy Transplantologii.
Rozgłośnia dotarła do korespondencji, z której wynikało, że Marszałek Senatu Tomasz Grodzki przyjął wpłatę od Popieli, gdy jej matka walczyła z nowotworem. Prof. Agnieszka Popiela napisała wówczas w mediach społecznościowych, że nałożono na nią presję psychiczną.
— Żeby było uczciwie. Nigdy nie powiedziałam, że wpłata była warunkiem operacji. Nie! Mama była w normalnej kolejce do zabiegu. Wpłaciłam, bo czułam presję psychiczną — oświadczyła.
Prokuratura Regionalna w Szczecinie na początku grudnia 2019 r. wszczęła śledztwo dotyczące przyjęcia korzyści majątkowej w szpitalu w Szczecinie-Zdunowie w 2009 r. w związku z pełnieniem funkcji publicznej. Mec. Jacek Dubois, pełnomocnik Grodzkiego odpierał zarzuty, twierdząc iż oskarżenia o przyjmowaniu łapówek zniesławiają jego klienta. Broniąc Marszałka Senatu, złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa zamachu na konstytucyjny organ RP. Oskarżeni w sprawie zostali dziennikarze kolportujący zniesławiające Grodzkiego informacje, a także sama prof. Agnieszka Popiela.
Sprawę komentował w środę zajmujący się sprawą Duklanowski. Podkreślił, że na przekazywane kwoty „często składały się całe rodziny”.
— O każdym zdarzeniu korupcyjnym mówi po kilku świadków. Dowody są bardzo mocne. Nie są to tylko zeznania świadków. Funkcjonariusze CBA zabezpieczyli wiele dokumentów, m.in. z fundacji, na którą prof. Grodzki brał pieniądze od pacjentów. Sprawdzali, czy wpłaty były odnotowywane. Według mojej wiedzy nie ma żadnego śladu w fundacji po tych pieniądzach. Tymczasem prof. Grodzki mówił, że pieniądze trafią na rozwój fundacji, druk czasopism i wspomaganie szpitala. Nie potwierdza się to w dokumentach zabezpieczonych przez CBA, tych wpłat nie ma zaksięgowanych w dokumentach fundacji — mówił w rozmowie z Polskim Radiem dziennikarz śledczy.
źródło: Polskie Radio 24