propolski.pl: "Babcia Kasia" żali się na "brutalność" policji i dodaje: Mam prawo ich obrażać

„Babcia Kasia” żali się na „brutalność” policji i dodaje: Mam prawo ich obrażać

Katarzyna Augustynek, czyli „Babcia Kasia” obecna na setkach protestów, stała się nową bohaterką „Wysokich Obcasów”. Wywiad z wojującą „babcią” stał się hitem w sieci.

Babcia Kasia podczas rozmowy nie szczędziła zaskakujących opowieści i przypomniała, jak próbowała zatrzymać „płodobus”, zapewniając przy tym, że „zawsze” jest w gotowości do kolejnych protestów. Dodała, że ona po prostu „nie może odpuścić”. Wyjawiła, że swoją przygodę rozpoczęła jeszcze w 2015 roku przed Trybunałem Konstytucyjnym.

— Potem nawiązałam znajomości uliczne. Protestowałam w obronie sądów, systemu prawnego, przeciw zakazowi aborcji, w obronie tęczowych ludzi, Trybunału, sędziego Tulei, Nawalnego, osób z niepełnosprawnościami — opowiadała Augustynek.

Dodała, że do niedawna kierowała się zasadą, że z „mundurowymi” trzeba rozmawiać, jednak teraz sytuacja się zmieniła.

— Przemoc wobec mnie eskaluje, jestem coraz brutalniej traktowana przez policję, chociaż demonstruję pokojowo, zgodnie z prawem, nie zrobiłam niczego złego. My wszyscy działamy zgodnie z prawem, a oni bezprawnie nas nękają. Ale już wiadomo, czego można się spodziewać – zobaczmy, jak wygląda działalność milicji w Białorusi, policji w Rosji, a nawet we Francji — kontynuowała Katarzyna Augustynek, która nie może pojąć, „dlaczego się nas tak nęka”. Nie szczędziła przy tym słów krytyki wobec funkcjonariuszy policji.

— Dlatego jesteśmy oburzeni, bo działania policji są nieadekwatne. Kilkuset policjantów jeżdżących po ulicach Warszawy w poszukiwaniu pokojowych demonstrantów to są koszta. Ja tego nigdy nie pojmę, bo jestem osobą racjonalną. A to racjonalne nie jest. Nie ma innych wydatków? Naprawdę? — mówiła w rozmowie z „Wysokimi Obcasami”.

Augustynek przytoczyła pewną historię z zatrzymania młodej dziewczyny, która dostała ataku paniki. Sama nic nikomu nie zrobiła, a jedynie „lekko dotknęła pleców policjanta”.

Zobacz również: Lempart nie zamierza się poddawać: „Sprawy w sądzie mnie nie powstrzymają”

— Podobno go uderzyłam – co oczywiście było bzdurą, bo przez kevlar nie mógł tego wyczuć. I wtedy mnie zatrzymali. To nie pierwszy raz, kiedy mnie zatrzymują — oświadczyła Babcia Kasia.

Wyjaśniła przy tym, że w sytuacji, kiedy jest się bezprawnie bitym i szarpanym, to naturalną reakcją jest obrona.

— Policjanci twierdzą, że ich obrażam. Ale ponieważ ja również jestem obrażana i nieładnie nazywana, nieładnie się do mnie zwracają, wobec tego ja też używam czasem nieodpowiednich słów. I nadal uważam, że mam do tego prawo, bo co ja mogę zrobić wobec kilku opancerzonych, uzbrojonych po zęby, dwa razy ode mnie większych, czasem trzy razy młodszych silnych mężczyzn? Ja nie mam możliwości żadnej innej reakcji — tłumaczyła uczestniczka protestów.

Zobacz również: Kinga Rusin atakuje Kościół i polityków: „Kościelni pe*ofile w więzieniu liczą chwile”

Opowiedziała również o wydarzeniu z Pruszkowa, gdy policjanci „zabrali jej wszystkie rzeczy”, a dwie kobiety kazały jej się rozebrać w męskiej toalecie.

— Poszłam do celi, tam się jakoś umościłam, byłam zmaltretowana. Przyszedł policjant, bardzo brzydko się do mnie odzywał. Od początku traktował mnie źle, mówił do mnie per ty — żaliła się Augustynek.

Źródło: wPolityce.pl

About the Author

3 thoughts on “„Babcia Kasia” żali się na „brutalność” policji i dodaje: Mam prawo ich obrażać

  1. Glupszych wypowiedzi nie widzialam.
    Sekielski juz sam nie wie czego sie doczepic.
    W Polsce nic sie nie dzieje- a oni sensacje robią. Farsa jakaś.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You may also like these