Lech Wałęsa oświadczył, że doskonale wie, co to znaczy być biednym, dlatego po otrzymaniu 13. emerytury postanowił, że pomoże potrzebującym. Dodał, że będzie musiał poprosić żonę o zgodę, inaczej ta wyrzuci go z domu.
Rząd już w kwietniu po raz trzeci obdaruje emerytów 13. emeryturą, czyli tak zwaną „jarkową”. Każdy z nich dostanie minimalne świadczenie, które w tym roku wyniesie 1250,88 zł brutto, czyli 1022 zł netto.
Lech Wałęsa również ją otrzyma, pomimo ok. 6 tys. zł comiesięcznej emerytury. Okazuje się jednak, że były prezydent jest bardzo hojny i postanowił wspomóc najbiedniejszych.
— Jestem raczej pozamaterialny, tylko patrzę czasami, czy są na kupce pieniądze, czy nie ma. Jeśli chodzi o trzynastą emeryturę, to będę musiał się spytać żony, czy mogę oddać potrzebującym ten dodatek. Bo inaczej mnie z domu wyrzuci! Jak będę miał większą kupkę pieniędzy, to się podzielę z jakimś biedakiem — wyjaśnił przywódca „Solidarności”.
Wałęsa należy do tych polityków, którzy lubią dzielić się osobistymi opowieściami w mediach społecznościowych. W ostatnich tygodniach wyjątkowo narzekał na swoją sytuację finansową i zapewniał, że jest „bankrutem”.
— Liczyłem, że tak jak było, będzie zawsze, więc rozdawałem, a nie gromadziłem. Dzisiaj już nie mam co rozdawać — zdradził w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.
Na początku roku były prezydent wyznał, że szuka dodatkowej pracy, bo emerytura nie wystarcza mu na nic: — Nie wiem co robić, bo nie mogę latać na wykłady, a muszę jakieś pieniądze zarabiać, bo żona wydaje więcej niż mamy — powiedział Lech Wałęsa.
Źródło: dorzeczy.pl, onet.pl