W swoim najnowszym wywiadzie dla Polska Times, Sławomir Mentzen ocenił, że jedyne co pozostało przedsiębiorcom to bunt, inaczej władza nie cofnie się przed niczym. Dodał, że czas na rozmowy i dialogi już dawno przeminął — teraz trzeba po prostu działać.
Z powodu lockdownu najgorszy czas przypadł przede wszystkim dla branży turystycznej, gastronomicznej oraz hotelarskiej. Te sektory zostały dosłownie „zmiażdżone” i w dobie epidemii koronawirusa nie mają szansy się podnieść. Nasz kraj miał jednak szczęście w nieszczęściu, ponieważ branże te wypracowują w Polsce ok. 1 proc. PKB. Na przykład w Hiszpanii jest to już 10 proc. PKB, czyli całkiem sporo. Tam zamknięcie hoteli, barów, hoteli i restauracji stanowi dramat dla gospodarki oraz rynku pracy.
Zobacz również: Chuck Norris nagrał wyjątkowe wideo dla Owsiaka. Padły zaskakujące słowa [WIDEO]
Mentzen na pytanie, czy przedłużanie obostrzeń o kolejne tygodnie, czy miesiące uderzy w całą gospodarkę, odparł: — Nie widzę w tym momencie zagrożenia dla polskiej gospodarki jako całości. Nie spodziewam się w najbliższym czasie znaczących problemów gospodarczych. Oczywiście, zamknięcie poszczególnych sektorów bardzo utrudnia nam codzienne życie. Zamknięcie poszczególnych firm jest tragedią dla ich właścicieli i pracowników, ale w skali gospodarki jest to na szczęście nieznaczna część. Przemysł i usługi działają na pełnych obrotach, więc nie spodziewam się fatalnych wyników gospodarczych. Co nie oznacza, że żadnego zagrożenia nie ma — mówił ekonomista, wyjaśniając skąd może nadciągnąć to nagłe uderzenie:
— Na przykład ze strony inflacji. Mamy bardzo niskie stopy procentowe, prezes NBP ostatnio mówił o możliwym wprowadzeniu ujemnych stóp procentowych. Polacy mają bardzo dużo oszczędności na kontach i czekają, kiedy będą mogli ruszyć na zakupy. Gdy obecna sytuacja się skończy, popyt mocno wzrośnie, to możliwy jest jeszcze większy niż obecnie wzrost cen.
Zobacz również: Ziemkiewicz szczerze o Trumpie: Tak nie zachowywał się żaden inny prezydent
Zaznaczył, że wielu przedsiębiorców budzi się z uśpienia i zaczyna o siebie walczyć. Otwierają biznesy pomimo kontroli, kar i obostrzeń, a Konfederacja oraz Kongres Polskiego Biznesu zdecydowanie popierają takie działania.
— Teraz został jedynie opór. Całymi miesiącami próbowaliśmy uzyskać od rządu wyjaśnienie, dlaczego podejmowane są takie, a nie inne decyzje. W końcu rząd, kilkanaście tygodni temu, opublikował grafikę, z której wynikało, że zmniejszenie średniej dziennej liczby zakażeń pozwoli na odmrażanie kolejnych sektorów gospodarki. Podzielono to, jak dobrze wiadomo, na strefy zielone, żółte, czerwone itd. Po czym, kiedy byliśmy już bardzo blisko przejścia do strefy żółtej, okazało się, że wchodzimy w narodową kwarantannę. Ten rząd nie przestrzega nawet swoich własnych planów — kontynuował Sławomir Mentzen.
Ekonomista wyjaśnił, że taka tendencja może wiązać się z kopiowaniem przepisów i zachowań od innych krajów europejskich, a Polska bardzo źle na tym wychodzi.
— Wszystko wskazuje na to, że rząd obecnie po prostu kopiuje ruchy Niemiec. Gdy Niemcy ogłosili, że wchodzą w lockdown do końca stycznia, to Polska też przedłużyła obostrzenia, czyli de facto lockdown, do końca stycznia. Kiedy za naszą zachodnią granicą zaczęły się plotki o konieczności przedłużenia lockdownu do kwietnia, to przedstawiciele polskiego rządu w rozmowach z przedstawicielami zamkniętych branż także zaczęli dawać do zrozumienia, że lockdown potrwa do kwietnia. Również z tego powodu jedynym wyjściem dla przedsiębiorców jest działanie. Jeżeli właściciele firm nie zbuntują się przeciwko tym nielegalnym obostrzeniom…Wyroki sądów administracyjnych są jednoznaczne — nie da się, bez wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, zarządzić tego rodzaju lockdownu. Więc jeżeli przedsiębiorcy się nie zbuntują, to rząd przez następne miesiące będzie ich systematycznie niszczył. Nie widzę innych możliwości działania, niż zbuntowanie się — zakończył działacz Konfederacji.
źródło: polskatimes.pl