Konrad Berkowicz, poseł Konfederacji scharakteryzował jeden z najnowszych postulatów PiS nazwany „podatkiem Sasina” – od nazwiska Jacka Sasina, szefa MAP w rządzie Mateusza Morawieckiego. – Pozostaje mieć na koniec nadzieję, że ponieważ jest to podatek Sasina to zostanie wprowadzony tak jak wybory kopertowe, czyli nie zostanie wprowadzony – mówi poseł Berkowicz.
–Rozmawiałem z cukiernikiem z Nowej Hity w Krakowie, który uświadomił mi, że jego cukiernia płaci najwyższą taryfę za gaz, taryfę ustaloną przez państwo, ponieważ przedsiębiorcy – ci „źli przedsiębiorcy” – muszą płacić najwięcej pieniędzy [w podatkach – red.] – opowiada poseł Konfederacji.
Poseł Konfederacji: Podatek Sasina uderzy w najbiedniejszych
Dalej parlamentarzysta Konfederacji przeszedł do scharakteryzowania skutków prowadzenia takiej polityki cenowej.
–To powoduje tyle tylko, że cukiernik czy piekarz, aby zapłacić tą najwyższą taryfę za gaz (w tym momencie jest to wielokrotnie wyższy rachunek za gaz niż do tej pory) musi podnieść cenę bułki czy chleba, więc ostatecznie uderza to w tych najbiedniejszych, dla których cena bułki i chleba jest niezwykle istotna – wskazuje Konrad Berkowicz.
–Pozostaje mieć na koniec nadzieję, że ponieważ jest to „podatek Sasina” to zostanie wprowadzony tak jak wybory kopertowe, czyli nie zostanie wprowadzony. Trzymamy kciuki za pana Sasina, panie premierze, proszę się nie zmieniać – żartuje poseł Konfederacji.
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo
Mówiąc o „wyborach kopertowych”, parlamentarzysta Konfederacji odnosił się do sytuacji sprzed ostatnich wyborów prezydenckich, kiedy rząd PiS przygotowywał „wybory korespondencyjne”. Wybory korespondencyjne nie zostały przeprowadzone, ale mimo to kosztowały polskich podatników ok. 70 mln złotych. Odpowiedzialnym za „wybory korespondencyjne” miał być Jacek Sasin, szef MAP w rządzie Morawieckiego.
-Organizowanie i przygotowanie wyborów na podstawie decyzji administracyjnej nie powinno mieć miejsca i było pozbawione podstaw prawnych – ocenił wówczas prezes Najwyższej Izby Kontroli (NIK) Marian Banaś.
Za stratę 70 milionów złotych na „wybory korespondencyjne”, które się nie odbyły, odpowiedzialności karnej nie poniósł żaden z przedstawicieli rządu PiS ani inny z polityków partii Jarosława Kaczyńskiego.
„Podatek Sasina” – w kogo uderzy?
„Podatkiem Sasina” nazywane jest obłożenie polskich firm aż 50-procentową daniną od – jak nazywają to pomysłodawcy podatku – „nadmiarowych zysków”.
–Zaproponowałem podatek od nadmiarowych zysków. Moja propozycja jest taka, żeby to był podatek 50 proc. Mam nadzieję, że rząd to przyjmie. To bardzo wysoki podatek, który da budżetowi państwa 13,5 mld zł – mówił Sasin w telewizji publicznej.
Chodzi o firmy, które nie mieszczą się w definicji mikro-, małego lub średniego przedsiębiorstwa.
CZYTAJ TEŻ: Kaczyński ocenia wojnę w Jugosławii: „Tu chwilę postrzelali, tam tańczyli”. Politykowi odpowiada ekspert
CZYTAJ TEŻ: Moskwa: Rząd PiS dotrzymuje obietnic. Powtarzamy to
Według rządu PiS, „podatek Sasina” ma zapewnić budżetowi państwa dodatkowe 13,5 mld złotych pozyskanych od podatników.
Nowy podatek spotkał się z szybką odpowiedzią polskiej giełdy, która natychmiast odnotowała wyraźne spadki.
–O wprowadzeniu nowego rozwiązania inwestorzy dowiadują się z fragmentarycznych informacji przedstawianych w mediach przez poszczególnych polityków. Taka ważna dla rynku propozycja powinna być przedstawiona w całości, tak by inwestorzy mogli poznać wszystkie jej szczegóły. Najlepiej, gdyby zostało to zrobione poza godzinami handlu, tak, by analiza przedstawionej propozycji mogła dotrzeć do wszystkich inwestorów. Gdy tego brakuje, rynek wycenia najbardziej pesymistyczny scenariusz wprowadzonego rozwiązania. Traci na tym także sam Skarb Państwa, który jest poważnym akcjonariuszem wielu spółek na GPW – tłumaczy analityk rynków Paweł Majtkowski.
Źródła: TOK FM / Twitter / money.pl