Robert Makłowicz, który był gościem w Radio ZET wyznał, że w jego rodzinie zawsze obowiązywała pewna tradycja. Mianowicie chodzi o spożywanie alkoholu w czasie Wigilii.
– W Polsce jest taka bardzo dziwna, pogańska teza, jakoby Wigilia wykluczała wino i w ogóle alkohol, księża nawołują do tego. To jest neopogaństwo dla mnie całkowite – powiedział w Radio ZET Robert Makłowicz.
Krytyk kulinarny przyznał, że w czasie wigilijnej kolacji warto nawet dzieciom dawać kropelkę wina.
Polska tradycja zakłada, że Wigilia jest dniem postnym, w którym nie należy spożywać mięsa i pić alkoholu. Robert Makłowicz stwierdził, że to wyjątkowo pogański zwyczaj, a w jego rodzinie w przeddzień Bożego Narodzenia wolno pić i śpiewać.
– W Polsce jest taka bardzo dziwna, pogańska teza, jakoby Wigilia wykluczała wino i w ogóle alkohol, księża nawołują do tego. To jest neopogaństwo dla mnie całkowite. Przecież wino jest symbolem Chrystusa tak jak ryba. Jezus nie zamienił wina w wodę, tylko wodę w wino – tłumaczył krytyk kulinarny.
– Zatem wino zawsze było na stole, mało tego, była taka tradycja, proszę nie donosić do prokuratury, bo to się przedawniło. Była taka tradycja, że nawet dzieci, właśnie w Wigilię, dostawały malutką kropelkę wina. Czyli po raz pierwszy w życiu, od kilku pokoleń w naszej rodzinie, przed takim delikwentem, który już miał lat tam 6, czy 7, siedział przy stole, dzierżył sztućce w dłoniach, i stał też kieliszek i na dnie była kropelka rieslinga. Pamiętam doskonale swoje wielkie przeżycie, kiedy dopuszczono mnie już do tego momentu. Wino jest immanentną częścią wigilii – przekonywał dziennikarz.
Zobacz również: Sylwia Spurek apeluje do Polaków. Tym razem chodzi o karpia [WIDEO]
Zobacz również: Konrad Berkowicz ostro odpowiedział Biedroniowi: „Empatia i odpowiedzialność”
Źródło: Radio ZET, NCzas.com