Jarosław Wałęsa rozmawiał z „Super Expressem„i wyjawił, że martwi się o swojego ojca, który chodzi do kościoła pomimo szalejącej epidemii koronawirusa.
— Apeluję do ojca, żeby modlił się w domu. Chodząc do kościoła, stwarza zagrożenie nie tylko dla siebie, ale też dla wnuczka, czy innych w rodzinie — powiedział Jarosław Wałęsa.
Były prezydent, pomimo tego że znajduje się w grupie wysokiego ryzyka, nie zważa na swoje zdrowie i często opuszcza dom. Wydaje się, że Lechowi Wałęsie niestraszny koronawirus, ponieważ jak donosi „Super Express„, już drugi raz z rzędu pojawił się w kościele na nabożeństwie. Dla polityka udział w niedzielnej mszy w kościele św. Stanisława Kostki przy ul. Abrahama w Gdańsku to prawdziwa tradycja. Syn byłego przywódcy „Solidarności„ apeluje, by ojciec został w domu i najlepiej modlił się przed telewizorem.
— Wszyscy jesteśmy podatni na koronawirusa, ale szczególnie dla ludzi starszych jest on bardzo niebezpieczny. A seniorzy, którzy mają jeszcze dodatkowe choroby jak mój ojciec, czyli cukrzycę, choroby serca, czy nadciśnienie, są szczególnie narażeni na skutki zakażenia. W dodatku mój ojciec, chodząc do kościoła, stwarza zagrożenie nie tylko dla siebie, ale też dla innych w rodzinie, m.in. małego wnuczka. A nie daj Bóg, jak przyniesie coś ojciec do domu. Dlatego musimy ograniczać chodzenie do kościoła i o to apeluję — powiedział w rozmowie z „Super Expressem” Jarosław Wałęsa, poseł Koalicji Obywatelskiej.
źródło: dorzeczy.pl