W weekend dowiedzieliśmy się o śmierci prof. Mariana Zembali. Ciało kardiochirurga dryfowało w basenie. Głos w całej sprawie zabrał przyjaciel zmarłego prof. Andrzej Bochenek, który zaprzecza, by mężczyzna mógł popełnić samobójstwo.
Ciało 72-latka odnaleziono w basenie znajdującym się nieopodal jego rodzinnego domu w Zbrojsławicach. Lekarz zostawił po sobie list, który zaadresował do bliskich.
Wieloletni przyjaciel uczonego prof. Andrzej Bochenek udzielił wywiadu dla „Super Expressu”. Wyznał, że wspomina Zembalę jako wspaniałego kompana, którego misją było pomaganie innym.
— Znaliśmy się z Marianem od 1984 roku i to nasze życie się przeplatało w różny sposób. Marian był od początku bardzo oddany chorym. Był prawdziwym tytanem pracy, całkowicie się jej poświęcał. Całą wiedzę zapisywał w zeszytach, notatnikach. Lubił dzielić się też wiedzą. On nie odpuszczał, nigdy. Miał swoją misję, którą była pomoc chorym. Swoje życie zawodowe traktował jak misję — powiedział prof. Andrzej Bochenek.
Prof. Andrzej Bochenek nawiązał do okoliczności śmierci mężczyzny. Zaznaczył, że nie wierzy w jego samobójstwo. Podkreślił, że Marian Zembala był osobą głęboko wierzącą i z pewnością nie myślał o odebraniu sobie życia. Ocenił, że mógł to raczej być nieszczęśliwy wypadek.
— Nie wiem co się mogło stać, ale nie wierzę w samobójstwo profesora. Był głęboko wierzącym człowiekiem. Uważam, że nie zrobiłby tego ani rodzinie i nie zrobiłby tego ze względu na swoją wiarę. Może był to jakiś nieszczęśliwy wypadek — mówił prof. Andrzej Bochenek.
źródło: o2.pl