Marta Lempart podczas rozmowy z Wysokimi Obcasami opowiedziała o swojej aktualnej sytuacji. Liderka Strajku Kobiet nie ukrywa, że w ostatnich miesiącach straciła naprawdę wiele.
Marta Lempart pod koniec ubiegłego roku zyskała dużą rozpoznawalność, ponieważ to ona była jedną z liderek Strajku Kobiet. Okazuje się jednak, że rozgłos nie jest równoznaczny dobrym zarobkom.
— Straciłam wszystko, finansowo i zawodowo. Dotychczasową pracę i firmę. Teoretycznie na własne życzenie. Jestem w fatalnej sytuacji finansowej — zwierzyła się Marta Lempart.
Czytaj także: Niedzielski tłumaczy liczbę nadmiarowych zgonów. „Papierosy i alkohol”
Internauci żartują, że działaczka musiała nierozsądnie gospodarować gotówką, ponieważ Strajk Kobiet zebrał podczas zbiórki ponad 1,5 miliona złotych. Inni tłumaczą jednak, że były to pieniądze organizacji, a nie samej Lempart.
Czytaj także: Totalna orka w RMF FM. Atakował Obajtka, a wyszło, że jest „kolekcjonerem” mieszkań: „Fiu fiu..”
— Mieszkam grzecznościowo u kogoś, kto jest poza Polską – i oczywiście jestem wdzięczna, bo to też pokazuje, ile mam szczęścia. Zarabiam teraz 20 proc. tego, co pięć lat temu. Oszczędności już dawno nie mam. Mam na przeżycie, ale nie stać mnie na wynajęcie mieszkania w Warszawie po stawce rynkowej lub, zamiennie, na to, żeby spłacać swój własny kredyt mieszkaniowy za mieszkanie we Wrocławiu, nawet po jego wynajęciu. Finansowo pomaga mi tata, który naprawdę zasłużył już dawno na to, żeby nie musieć ratować córki, która ma lat 42 i w ramach kosztownego hobby ratuje Polskę. To samo dotyczy mamy, która kupuje mi ubrania, robi zakupy jedzeniowe, robi przelewy „na waciki”. Większość z nas jest w takiej sytuacji. Przecież my od darczyńców dostajemy pieniądze na ruch, a pracujemy wszyscy na tych samych warunkach, w fundacji OSK krajowy zespół koordynacyjny zarabia grubo poniżej średniej krajowej — wyjaśnia Lempart.
Źródło: Wysokie Obcasy
Ratuje Polskę. Dobre sobie