Leszek Miller w rozmowie na antenie Radia Zet skrytykował skład nowego rządu. Byłemu premierowi nie spodobały się decyzje Mateusza Morawieckiego, dlatego w ostrych słowach podsumował aktywność Prawa i Sprawiedliwości.
Korzystając z okazji, dokuczył również Antoniemu Macierewiczowi. Leszek Miller naprawdę nie przebierał w słowach i powiedział, co myśli. Polityk od dawna nie czuje sympatii wobec partii Jarosława Kaczyńskiego i udowadnia to przy każdej możliwej okazji.
— W tym rządzie nie tyle chodzi o to, ile kto potrafi, tylko kto za nim stoi. A stoją ludzie pana Morawieckiego i zdaje się, że on się umocnił. Stoją ludzie wicepremiera Ziobry i wicepremiera Gowina, i pewnie jeszcze jacyś wskazani bezpośrednio przez pana prezesa Kaczyńskiego — powiedział Miller.
Były szef SLD skomentował także nowe ministerstwa powołane przez PiS.
— Ja uważam, że nie należy mnożyć bytów poza ich niezbędną konieczność. To po prostu utrudnia sprawne funkcjonowanie Rady Ministrów — tłumaczył polityk.
Najbardziej krytycznie odniósł się jednak wobec Antoniego Macierewicza. Surowa ocena dotyczyła jego wkładu w wyjaśnianie okoliczności katastrofy smoleńskiej.
— Uważam, że to jest krok niesłychany i skandaliczny. Ja wiem, że tutaj eksponuje się rolę i dorobek czy zasługi pana Macierewicza, kiedy był w opozycji antysystemowej, ale przecież my pamiętamy lepiej Macierewicza z tego, co on robił w ostatnich latach. To, jak wymyślił zamach smoleński, to, jak opowiadał, że niektórzy przeżyli ten zamach albo że byli dobijani ranni. To, jak wymyślał coraz to nowe koncepcje, coraz to nowe przyczyny tej katastrofy lotniczej, i to, jak marnował pieniądze. Bo przecież na funkcjonowanie tej jego śmiesznej podkomisji poszły spore środki — kontynuował Leszek Miller.