Lech Wałęsa jeszcze niedawno obiecywał, że robi sobie przerwę od komentowania bieżących wydarzeń politycznych. Długo jednak nie wytrzymał i ponownie uaktywnił się w mediach społecznościowych. Ostatnio zamieścił wiele wpisów dotyczących zbliżających się wyborów prezydenckich. Polityk wypowiedział się także na temat lidera PSL — Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Lech Wałęsa dodał, że teraz „czeka na inną orbitę” i jest gotowy do odejścia.
Polityk najwyraźniej czuje się nierozumiany. Podkreślił, że społeczeństwo i tak wybierze kogoś innego. Jego angażowanie się jest więc niepotrzebne.
— Więc wolałbym nie włączać się w tę dyskusję. Naród i tak mnie nie wysłucha, wybierze kogo innego. Na pańską prośbę zdradzę, że moje typy to Andrzej Olechowski i Waldemar Pawlak — dodał Wałęsa.
Redaktor zapytał byłego prezydenta, jak postrzega Władysława Kosiniaka-Kamysza i czy wciąż go popiera, jak deklarował wcześniej.
— Widziałem wówczas, że jest naprawdę źle. Była szansa, by Kosiniak-Kamysz nie znalazł się w parlamencie. Nie chodziło o mój głos, dałem tylko sygnał przyjaciołom: jeśli nie macie na kogo głosować, zwróćcie uwagę, że bez tej grupy w Sejmie może być niedobrze — mówił Lech Wałęsa.
Ocenił również, że przewodniczący PSL-u stracił jego zaufanie, ponieważ brakuje mu doświadczenia pomimo niezaprzeczalnej inteligencji.
— Podałem Kosiniakowi-Kamyszowi rękę, a on mnie ugryzł. Stracił więc moje zaufanie. To mądry człowiek, ale bez żadnego doświadczenia. Dlatego jest bardzo niebezpieczny. Na pewno na prezydenta się obecnie nie nadaje — kontynuował były przewodniczący NSZZ „Solidarność”.
Skomentował również kandydaturę Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, podsumowując, że „w tym przypadku jest trochę lepiej”.
źródło: tvp.info