Lech Wałęsa rozmawiał z „Rzeczpospolitą” i odpowiadał na pytania dotyczące bieżącej sytuacji politycznej. Były prezydent odniósł się m.in. do tematu wyborów prezydenckich w USA oraz Strajku Kobiet.
Przyznał, że popiera protesty kobiet w sprawie aborcji, jednak jest przekonany, że to nie wystarczy, by obalić rządy Prawa i Sprawiedliwości.
— Muszą się zabrać do roboty, ponieważ tak się nie zwycięża. Mogą sobie pokrzyczeć i pochodzić, ale to żadne zwycięstwo. PiS nie odejdzie tylko dlatego, że kobiety stawiają im ultimatum — podkreślił pierwszy przywódca „Solidarności”.
Na pytanie o to, co sądzi na temat aborcji, odparł krótko: — Jestem za stary i nie jestem tu autorytetem. Trzeba mnie było pytać, jak miałem 40 lat.
W rozmowie z „Rzeczpospolitą” zdradził, że ucieszył go wybór Joe Bidena, mówiąc, że „to, co się działo w USA, denerwowało i przynosiło straty”. Polityk porównał Donalda Trumpa do Andrzeja Dudy:
— Donald Trump jest takim samym populistą jak Duda i PiS. Oni powiedzą wszystko, co ludzie chcą usłyszeć, żeby tylko rządzić. Trumpa i PiS łączył populizm. Teraz nasi rządzący stracili międzynarodowego partnera w uprawianiu populizmu. Kolej na nich — mówił Lech Wałęsa.
Zobacz również: Donald Tusk dopiekł Morawieckiemu. Przypomniał o innej szczepionce
Były prezydent podkreślił, że doszło do sporych zmian:
— Jest moment w dziejach, że populiści zyskują poparcie, ale to się wyczerpuje, przychodzi życie i muszą przegrać. To początek końca rządów populizmu — powiedział były prezydent.
źródło: wiadomosci.gazeta.pl