Na początku listopada Barbara Kurdej-Szatan zamieściła na Instagramie wulgarny wpis wymierzony w Straż Graniczną. Celebrytka nazwała polskie służby „maszynami bez serca i mózgu” oraz „mordercami”.
Przez swoje słowa znalazła się na świeczniku mediów i poniosła nieprzyjemne dla siebie konsekwencje. TVP zapowiedziała zerwanie współpracy z aktorką, natomiast sieć Play odcięła się od jej słów. Pomimo tego mogliśmy już zobaczyć reklamę, w której Kurdej-Szatan wystąpiła w podwójnej roli.
Aktorka kilka razy przeprosiła za swój niestosowny język, na niewiele jednak się to zdało. Wydaje się, że tym razem poważnie przekroczyła „granicę” i utraciła sympatię znacznej części swoich fanów.
Nie jest tajemnicą, że sprawą Kurdej-Szatan zajęła się również prokuratura. Jeszcze przed świętami w księgarniach miała znaleźć się książka celebrytki o tytule „Jak to się stało”.
Artystka wciąż jednak spotyka się z dużym hejtem i nie jest w stanie promować swojej książki. Zablokowała nawet możliwość komentowania jej postów.
— Baśka jest załamana, bo teraz nie może promować książki nawet na Instagramie. Bo co napisze, to jest hejt — powiedział jeden ze specjalistów od wizerunku gwiazd.
— Nie wiadomo, czy cała książka jest już wydrukowana, ale prawdopodobnie tak. Baśka i autorka wywiadu są załamane, że zbiegło się to z aferą. Najchętniej wstrzymałyby się z tą książką, dopisały jakiś rozdział o tej aferze i hejcie za jakiś czas, jak sytuacja się uspokoi. Zarówno wokół niej, jak i na granicy. Jeśli książka ukaże się bez odniesienia do afery, to będzie nieautentyczna i ludzie będą się z aktorki śmiać. Najlepiej w tej sytuacji poczekać, dopisać dodatkowy rozdział i ruszyć z promocją w nowym roku, jak ludzie zapomną. A jeśli już na to za późno, to aktorka i autorka mają problem — przekazano portalowi Pudelek.
Zobacz również: Krzysztof Jackowski nie ma dobrych wieści. Powiedział, jakie będzie Boże Narodzenie
Źródło: pudelek.pl