Przedstawiciele Konfederacji podczas ostatniej konferencji prasowej opowiedzieli o cenzurze, z jaką spotkali się na Facebooku. Poseł Krzysztof Tuduj oznajmił, że sprawa ta powinna zostać nagłośniona.
Cenzura prawicowych treści w mediach społecznościowych staje się coraz bardziej zauważalna. W listopadzie 2020 roku Facebook usunął konto lidera Konfederacji Janusza Krowina-Mikke, które obserwowało 800 tys. użytkowników.
Teraz sytuacja się powtarza i Konfederacja ponownie dostaje po głowie.
— Nie jest tajemnicą, że największy profil partii politycznej w Polsce na Facebooku należy właśnie do Konfederacji — powiedziała Marta Czech z partii Korona.
Ponadto przypomniała, że każdy z nas ma prawo do wyrażania opinii w ramach dostępnych środków przekazu, o czym mówi art. 14, 25 i 54 Konstytucji.
— Jest tam mowa m.in. o zakazie cenzury prewencyjnej. Jeśli zatem jakiekolwiek portale o zasięgu światowym, jak Facebook, funkcjonują w ramach rynku polskiego, to domagamy się egzekwowania od nich przestrzegania polskich zasad konstytucyjnych — wyjaśniła Czech.
Przewodniczący koła parlamentarnego Konfederacji Jakub Kulesza dodał, że jedynie w roku 2021 zasięgi Konfederacji zaledwie na profilu głównym osiągnęły miliard wyświetleń.
— Takich wyników nie moglibyśmy osiągnąć w mediach tradycyjnych, gdzie nie gościmy codziennie — ocenił Kulesza.
Parlamentarzysta zaznaczył, że zgodnie z wyliczeniami, jakimi dysponują wolnościowcy i narodowcy, zasięgi obcięto nawet 5 razy.
Głos zabrał również poseł Krzysztof Tuduj, który przeczytał komunikat wysłany przez administrację FB.
— Z powodu dalszego naruszania naszych standardów społeczności, publikacja Twojej strony może zostać cofnięta. Ograniczyliśmy już dystrybucję Twojej strony i nałożyliśmy na nią inne ograniczenia. Mamy do czynienia z faktem. Facebook próbuje nas zastraszać. My w tej sytuacji na pewno nie pozostaniemy bierni. Korzystamy z tych możliwości wewnątrz sieci, jakie są. Złożyliśmy też odwołanie. Natomiast przede wszystkim chcemy tę sprawę nagłośnić. Poinformować opinię publiczną. Sytuacja jest skandaliczna. Prywatny podmiot próbuje ingerować w treść debaty publicznej. Narusza w ten sposób konstytucyjne zasady, ale też m.in. ustawę o działalności partii politycznych — mówił Tuduj.
Źródło: YouTube.com, Facebook.com