Anita Włodarczyk trzeci raz z rzędu została mistrzynią w walce o olimpijskie złoto w rzucie młotem. Po odebraniu swojej nagrody polska zawodniczka podkreśliła, że jest ambitna i będzie walczyć o kolejne zwycięstwa, o ile tylko zdrowie jej pozwoli.
Włodarczyk przyznała, że po każdym sezonie zjawia się na Jasnej Górze, by przed Obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej, podziękować Panu Bogu za wszystko, co udało jej się osiągnąć.
Anita Włodarczyk przeszła ostatnio do historii światowego sportu. W zaciętej walce wywalczyła sobie złoto i trzeci raz z rzędu została mistrzynią olimpijską.
— Cały czas wierzyłam, że wrócę na szczyt. Ten sezon nie zaczął się dobrze, ale byłam spokojna. Znam swój organizm i wiem, jak reaguje na obciążenia treningowe. Potrzeba było czasu. Z trenerem zrobiliśmy mistrzostwo olimpijskie do kwadratu. W 9 miesięcy przygotowaliśmy formę. Wcześniej na medal igrzysk trenowałam kilka lat. To coś niesamowitego — powiedziała.
Zawodniczka kilka lat temu po sezonie pojechała na Jasną Górę i poruszyła tam temat swojej wiary.
— Jestem tu po raz trzeci. Zaczęłam swoją przygodę tutaj po igrzyskach w Londynie. Chciałam przyjechać, podziękować Panu Bogu, Matce Bożej za dotychczasową łaskę. Co roku jestem tutaj, zawsze po sezonie, przede wszystkim dziękuję, ale także czuję się wtedy pewniej, bo wiem, że zawsze Pan Bóg i Matka Boża są ze mną przez cały sezon. Wierzę w Boga, kocham Go, jestem Mu oddana — dodała.
Stwierdziła, że ma wiarę w to, że życie „ma sens i nie skończy się śmiercią fizyczną”.
— W moim życiu było wiele sytuacji, w których szczególnie odczuwałam obecność Boga i w wielu przypadkach wiedziałam, że mi pomógł — podsumowała.
Zobacz również: To już koniec efektu Hołowni? Bezlitosne sondaże dla Polski 2050
Zobacz również: Fantastyczne wieści z Tokio. Aż dwa medale dla Polek! [WIDEO]
źródło: tvp.Info
