Na antenie „Pytanie na śniadanie” emitowanym na antenie TVP 2 podniesiono kwestię tzw. certyfikatów covidowych. Prezenterzy programu utrzymywali, że słowo „paszport” odnoszące się do Zielonego Certyfikatu Cyfrowego jest niestosowne, gdyż Komisja Europejska unika podobnej nomenklatury w oficjalnych komunikatach. Program spotkał się z krytyką dr Pawła Basiukiewicza.
— Od 1 czerwca możemy faktycznie pobierać covidowe certyfikaty — mówił na antenie TVP gość „Pytania na śniadanie” — i taka jest nomenklatura. Słowo „paszport” jest niestosowne, bo tak też Komisja Europejska mówi. Nie paszport — certyfikat.
Nieco dalej prowadzący programu przekonywał widzów, że certyfikaty covidowe w zasadzie są paszportami, „bo jeżeli nie będę czegoś takiego miał, to chcąc podróżować, nie będę tego mógł zrealizować, czyli w sumie generalnie to działa jak paszport”.
— Możesz mieć certyfikat wyniku testu — dodała współprowadząca program.
— Mimo wszystko to jest coś, co pozwala mi na wjazd — dodano po chwili.
W dalszej części „Pytania na śniadanie” prowadzący przedstawiali korzyści płynące z zaszczepienia się oraz posiadania certyfikatu.
— Policz sobie to w ten sposób. Trójka dzieci (…) i teraz wyjeżdżasz do kraju, więc 5 razy 500 zł – to już jest 2,5 – i wracasz z powrotem, to też jest tyle samo. Więc 5 tys. zł do wakacji, chociażby w Turcji, w Egipcie, to jest praktycznie jedna osoba dodatkowo zabrana na wakacje — wyliczano.
— Siłą rzeczy warto się zaszczepić, żeby czerpać korzyści, zdrowotne przede wszystkim, ale także te ekonomiczne — dodano.
Jednym z głównych argumentów pojawiających się na antenie okazała się użyteczność „certyfikatu” w sytuacji chęci wybrania się na koncert. Zaszczepieni posiadacze „paszportów” nie byliby wówczas wliczani w limity osób.
— Pokazujesz certyfikat, jesteś zaszczepiony, więc nie wliczasz się w limit. Umożliwiasz powiększenie tej imprezy. 150 osób to jest ten limit, który będzie od 6 czerwca obowiązywał choćby na weselach. Ale do limitu 150 osób nie wliczamy zaszczepionych. Jeżeli jakakolwiek kontrola by była, pokazuję certyfikat i jestem 151, mogę być na imprezie, bo jestem zaszczepiony – „przekonywał” dalej do szprycowania Giza.
Ostry komentarz Basiukiewicza
— Certyfikat nie jest paszportem ale umożliwia przekraczanie granicy. Przynosi korzyści ekonomiczne, chociaż w żaden sposób nie sprawia, że stajesz się bardziej produktywny… — ocenił w mediach społecznościowych dr Paweł Basiukiewicz, znany z krytycznych opinii na temat pandemii i lockdownu.
— Wojna to pokój, wolność to niewola, ignorancja to siła — przytoczył słynny cytat z „Roku 1984” George’a Orwella.
źródło: Nczas
Takie szantaze i pzekupsstwa to se w dupe wsadzcie wiadomo ze to nie chodzi o nasze zdrowie tylko o kontrole skoro ma to byc dla naszego dobra to czemu niezaszczepieni beda miec ograniczony dostep do sluzby zdrowia zbrodniarze jebani rzad pod sad i jechac z kurwami jak to robia ludzie we francji masowe protestya w kurwisji pis za 2 mldcisza otym