Popularny prezenter TVN Filip Chajzer podzielił się swoją opinią na temat wprowadzonych obostrzeń sanitarnych. Mężczyzna spędził kilka dni urlopu na Słowacji i wyciągnął zaskakujące wnioski.
Postanowił opublikować swoje spostrzeżenia w mediach społecznościowych i wyszczególnił różnice między polskim a słowackim podejściem do obostrzeń. Prezenter skrytykował działania polskiego rządu i nazwał je „zabawą w kotka i myszkę”.
— To były 3 piękne dni spędzone na desce na Słowacji Nikt nie pytał, czy to podróż służbowa… bo wiadomo, że nie. Nie ma zabawy w kotka i myszkę. Pytano za to o aktualny test na covid, kiedy kupowałem karnet. Do gondoli albo na „krzesełko” razem wchodzą tylko domownicy. Jak nie to jedziesz sam. Oczywiście nie ma jak tego dokładnie skontrolować w cyklu pracy wyciągu, ale każdy sam to kontroluje i to serio działa — napisał Chajzer, a po chwili dodał, że słowackie obostrzenia zostały wprowadzone „z głową”.
— Fakt kolejki są trochę dłuższe, ale też bez przesady. Odstępy, maseczki w kolejkach, gastro na powietrzu. Od dziś mają tu lockdown. Tylko z głową. Wyciągi dalej będą jeździć, hotele pracować. Jest ciężko, masa ograniczeń, ale miejscowi mogą zarabiać pieniądze, a turyści je wydawać. Mozolnie, ale jakoś się to kręci — kontynuował.
Na sam koniec swoich przewidywań napisał: — Jest mi bardzo przykro, że w Polsce zabrakło słowackiego rozsądku, bo nie trzeba być Wernyhorą, żeby wiedzieć, co stanie się z naszym przemysłem turystycznym po tym sezonie… Wnioski, morał, zostawiam Państwu — napisał Chajzer.
źródło: telewizjarepublika.pl