Monika Jaruzelska w rozmowie z Onetem skomentowała decyzję Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji eugenicznej. Przy okazji nawiązała do tematu szerzącej się epidemii koronawirusa.
— Jesteśmy w stanie chaosu, bo nie wiadomo, co dalej. Dodatkowo możemy przypuszczać, że po demonstracjach może wzrosnąć liczba zachorowań. To ogromne skupiska ludzi i pewnie maseczki i świeże powietrze nie uchronią wszystkich przed zakażeniem. I w tym jednym muszę się z przewodniczącym Kaczyńskim zgodzić — powiedziała Monika Jaruzelska.
Dziennikarka zauważyła, że bunt i niezadowolenie społeczne są podsycane wprowadzanymi obostrzeniami: — Temu wszystkiemu towarzyszy lęk i poczucie chaosu związane z niepewnym jutrem, wzmocnione uderzeniem w najbardziej czuły punkt światopoglądowych konfliktów. Jesteśmy coraz bardziej sfrustrowani pracą i nauką w domu, stagnacją, narastającymi trudnościami przedsiębiorców i pracowników. To potęguje coraz większe emocje. Mija kolejny dzień i nie wygląda na to, żeby ten konflikt się wyciszał — kontynuowała Jaruzelska.
Zobacz również: Emmanuel Macron zapewnił o swojej solidarności z katolikami
W wywiadzie dla Onetu podkreśliła, że to jeszcze nie koniec napięć, a na sensowny dialog jest już za późno.
— Nie słychać wśród rządzących, czy opozycji jednego głosu, który proponowałby jakieś konkretne, realistyczne rozwiązania czy propozycje. Co można w tej kryzysowej sytuacji zrobić. Brakuje inicjatywy jakiegoś Okrągłego Stołu, który mógłby powstać i umożliwić, chociażby utrzymanie tej kompromisowej przez 27 lat ustawy aborcyjnej — mówiła.
Ponadto wyraziła swoje zdanie na temat agresywnej formy protestów: — Złość daje ogromną siłę, ale też odbiera rozsądek — stwierdziła.
— W związku z tym pewien rodzaj agresji jest dla mnie psychologicznie jak najbardziej zrozumiały. Poziom frustracji wzrósł do tego stopnia, że tylko ekspresyjne, czy wręcz wulgarne środki wyrazu, wydawać się mogą adekwatne — tłumaczyła Jaruzelska.
źródło: dorzeczy.pl