Szymon Hołownia gościł w programie „Onet Rano” i rozmawiał z Bartoszem Węglarczykiem. Kandydat na prezydenta Polski naraził się osobom wierzącym, ponieważ przekonywał, że usuwanie krzyży ze szkół może wiązać się z demokratyczną postawą.
— To nie jest rola prezydenta, żeby uczestniczyć choćby w Eucharystii na początek sprawowania urzędu, czy przemawiać z wałów Jasnej Góry na pielgrzymkach — powiedział Szymon Hołownia.
Dziennikarz zapytał byłego prezentera TVN, co zrobić, gdy jakieś dziecko w szkole poczuje się źle z powodu krzyża, który wisi na ścianie. Hołownia odpowiedział, że nikt nie powinien czuć się dyskryminowany, ponieważ większość nie powinna dyktować wszystkiego mniejszości.
— To większość powinna to uszanować. Mówię o głębokim zrozumieniu demokracji. Jeżeli mamy różne zdania, to nawzajem uznajemy, że te różne zdania mamy. I nawet jeżeli mi to nie przeszkadza, a komuś przeszkadza, to czasem powinienem ustąpić. I to będzie większy akt wiary, niż gdybym takiej osobie sprawiał ból, przykrość — mówił kandydat na prezydenta.
Nie jest to pierwsza sytuacja, w której były prowadzący „Mam Talent” naraził się katolikom. Jeszcze w styczniu mówił, że jeżeli tylko zostanie prezydentem, to z Pałacu Prezydenckiego znikną krzyże.
— Jeśli zostanę prezydentem, to symbole religijne będą znajdowały się w kaplicy, w mojej osobistej przestrzeni, ale nie będą znajdowały się w przestrzeniach wspólnych, bo nasze państwo jest świeckie. Rzeczpospolita jest państwem wszystkich obywateli. Nikt, kto będzie przychodził do Pałacu Prezydenckiego, by załatwiać swoje sprawy, nie może mieć poczucia, że ze względu na swoją wiarę, swój światopogląd jest na innej pozycji niż prezydent — tłumaczył Hołownia.
źródło: wsensie.pl