Aktorka Krystyna Janda rozmawiała z „Gazetą Wyborczą” o bieżącej sytuacji w Polsce. Jak łatwo się domyśleć, nie jest zadowolona z obecnego stanu rzeczy. Dziennikarka zapytała: Jak się pani żyje w Polsce PiS-u?
Padła odpowiedź, po której w zasadzie można by zakończyć dalsze rozważania. — Ojej, to jest pytanie killer! Jakby mnie pani uderzyła w głowę tasakiem, od razu! — powiedziała Krystyna Janda.
Wydaje się, że słowa aktorki to nie jedynie metafora, ponieważ po chwili przekonywała dalej, że jej życie za rządów PiS-u to prawdziwy koszmar.
— Nie potrafię sobie odpuścić żadnego dnia. Przebudzeniu i zasypianiu towarzyszy śledzenie tego, co się stało, jak się stało, dlaczego się stało. Koszmar — mówiła dla „Gazety Wyborczej”.
Dodała, że każdego dnia ma najgorsze myśli i traci nadzieję na zmiany.
— Jednego dnia się budzę i mam najgorsze myśli. Zastanawiam się, po co mam jakąkolwiek nadzieję, skoro wydaje się, że ludzie dookoła widzą sprawy inaczej. Nie, wszystko będzie dobrze, to niemożliwe, żeby ten obłęd, ta wielka niesprawiedliwość, która się dzieje, żeby to trwało długo — tłumaczyła Janda.
Ponadto dodała, że od tego całego zakłamania chce jej się tylko krzyczeć.
— Myślę, że coraz więcej jest ludzi świadomych. Ja cierpię z powodu lasów, zwierząt. Doprowadza mnie to do absolutnej rozpaczy i nie rozumiem, dlaczego my wycinamy te drzewa. Ja jestem trochę zbyt emocjonalna, ale proszę mi uwierzyć: gdybym mogła, tobym po prostu stała i cały czas krzyczała — stwierdziła Janda.
Zdaniem aktorki świat jest pełen niesprawiedliwości i przemocy, z którego trudno się wydostać.
— Po prostu mam uczucie, że śnię. Że żyję w świecie, gdzie już nie ma ani sprawiedliwości, ani prawdy, ani logiki. Jest tylko jakiś zakręcony szał. Jakieś tsunami, które nas zagarnia i które nie ma końca. Nie mogę tego zrozumieć. Coś, co zawsze uważaliśmy za dobre, za honorowe, za sprawiedliwe, jest wyśmiane — wyjawiła w rozmowie z gazetą.
źródło: fronda.pl