Przed Reichstagiem zorganizowano wojskowy przemarsz z pochodniami. Parada stanowiła element obchodów, których celem było uhonorowanie niemieckich żołnierzy, którzy pełnili służbę w Afganistanie. Jednak sposób upamiętnienia wzbudził ogromne kontrowersje.
Na nagraniu widać żołnierzy Bundeswehry, maszerujących z pochodniami przed budynkiem Reichstagu. W tle żywo gra wojskowa muzyka. Całość budzi jednoznaczne skojarzenia z III Rzeszą, państwem rządzonym przez jednego z największych zbrodniarzy w dziejach – Austriaka, Adolfa Hitlera.
Całą sprawę dobitnie podsumował na swoim Twitterowym profilu rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Łukasz Jasina:
Zobacz również: Giertych do Bąkiewicza: „Moi wujkowie w 44. mogliby cię odstrzelić”. Czy to inna forma powiedzenia „będziesz wisiał”?
— Czy nie było możliwe zorganizowanie tych uroczystości w świetle dziennym? Czy maszerowanie z pochodniami to jakaś ważna tradycja, którą należy kultywować — pyta Jasina, wytykając niemieckim władzom brak wyczucia i taktu.
Wasn’t possible to organise these celebrations in the daylight? Is marching with torches key tradition to stick to? https://t.co/gsGv9Kb2hj
— Łukasz Jasina (@LukaszJasina) October 13, 2021
Pożar Reichstagu z 1933 roku jest uznawany za jedno z najważniejszych wydarzeń na drodze do pełnego przejęcia władzy w Republice Weimarskiej przez partię narodowo-socjalistyczną NSDAP.
Z powodu pożaru budynku, prezydent Rzeszy Paul von Hindenburg został nakłoniony przez Adolfa Hitlera i Franza von Papena do podpisania tzw. Reichstagsbrandverordnung – czyli dekretu „O ochronie narodu i państwa” (niem. Verordnung zum Schutz von Volk und Staat), który na tydzień przed przedterminowymi wyborami do Reichstagu wstrzymywał „czasowo” podstawowe prawa obywatelskie zawarte w konstytucji Republiki Weimarskiej spisanej w 1919, sankcjonując prawnie prześladowanie opozycji politycznej NSDAP, a później Żydów i obywateli innych narodowości.
Istnieje kilka teorii dottyczących tego, kto stał za podpaleniem. Naziści twierdzili, że to dzieło komunistów. Z kolei komuniści twierdzili, że sprawcami są zwolennicy polityki Hitlera. Możliwe też, że podpalenia budynku parlamentu dokonał jeden człowiek, Marinus van der Lubbe.
Okazuje się jednak, że kontrowersyjny pochód jest związany z czymś zupełnie innym.
Sytuacja w Afganistanie obrała negatywny kierunek w sierpniu po wycofaniu się amerykańskich sił. Talibowie błyskawicznie zaczęli odbijać poszczególne miasta, a po kilku dniach byli już w stolicy kraju, Kabulu. Po błyskawicznym obaleniu rządu Afganistanu i zajęciu kraju przez Talibów, państwa zachodnie dołączyły do ewakuacji swoich obywateli oraz afgańskich współpracowników, którzy przez ostatnie 20 lat trwania misji w tym kraju pomagali żołnierzom państw sojuszniczych NATO.
Zobacz również: Akcyza w górę! — rząd zapowiada podwyżki podatków, bo… Polacy piją za dużo alkoholu?
Na lotnisku w Kabulu rozgrywały się drastyczne sceny, kiedy zdesperowani mieszkańcy stolicy próbowali za wszelką cenę dostać się na pokład samolotów odlatujących do innych krajów. Wielu ludzi za możliwość wydostania się z przejętego przez Talibów kraju zapłaciło życiem.
Polska również brała udział w akcji ewakuowania ludności z Kabulu. Pod koniec sierpnia podczas konferencji prasowej, premier Mateusz Morawiecki ogłosił koniec akcji ewakuacyjnej prowadzonej na terenie Afganistanu.
Źródło: DoRzeczy.pl