Sieć marketów Biedronka wprowadziła niedawno do asortymentu testy na COVID-19. Pomysł sprzedawania testów spotkał się jednak z krytyką rzecznika Ministerstwa Zdrowia.
Zdaniem rzecznika MZ, testy na COVID-19 wprowadzone do obrotu przez sieć Biedronka mogą spowodować, że w dyskontach wybuchną nowe ogniska zakażeń koronawirusem.
— Apeluję o rozwagę, dyskonty to nie są miejsca, gdzie powinni przychodzić ludzie chorzy po testy; możemy mieć tam nowe ogniska choroby. Natomiast widzimy, że bez jasnego wskazania, po co i do czego służą te testy ludzie masowo ruszają i wykupują je — poinstruował Wojciech Andrusiewicz, zalecając, aby w razie wystąpienia objawów choroby, potencjalny zarażony wypełnił formularz na stronie rządowej gov.pl.
— Jeżeli dziś w sklepach pojawią się ludzie chorzy, którzy nie będą polegać na testach PCR-owych, nie będą chociażby wypełniać formularza na stronie gov.pl to będziemy mieli ogniska zakażeń w dyskontach. To jest też apel do kierujących tymi dyskontami, żeby z rozwagą podeszli do dystrybucji testów — wskazał Andrusiewicz.
Polityk podkreślił, że test na przeciwciała nie jest w stanie dać pewności, czy chorujemy.
— Test na przeciwciała daje nam wskazanie czy mogliśmy przejść chorobę; nie każdy, kto odnotuje wynik pozytywny jest osobą chorą, więc test na przeciwciała nic nie powie nam o naszym obecnym stanie zdrowia — podkreślił Andrusiewicz.
Rzecznik resortu zdrowia zachęcał, by niepewne swoje stanu zdrowia osoby nie ruszały do sklepów po biedronkowe testy na COVID-19, tylko wypełniły formularz na stronie gov.pl/dom.
— Tam rejestrujemy się i zapisujemy się na testy, jeżeli odnotujemy kontakt z osobą zakażoną lub też jeżeli mamy jakiekolwiek objawy — zalecił.
źródło: Tysol
