„Gazeta Wyborcza” w specjalnym dodatku „Wolna Sobota” skomentowała ostatnią wypowiedź Donalda Tuska, w której podkreślał, że agenda PiS-owska jest rosyjska.
— Podczas zeszłotygodniowej debaty w Klubie „Gazety Wyborczej” Tusk stwierdził, że „właściwie w każdym wymiarze – wewnętrznym, europejskim, globalnym czy bezpośrednio w sprawach wschodnich — agenda PiS-owska jest agendą rosyjską. Aż nieprawdopodobne, ale tak jest”. Słowa niesłychanie ważne nie tylko dlatego, że padły z ust polityka, który pełnił i nadal pełni najważniejsze funkcje w Europie. Ważne, bo nazywające po imieniu to, co obserwujemy od co najmniej pięciu lat, czyli od chwili, gdy PiS objął rządy — przekazała „Gazeta Wyborcza”.
— Wbrew temu, co się powszechnie sądzi, Rosja jest obecna u nas od dawna i od dawna – choć z różnym natężeniem – robi to, co praktykowała od czasów carów. Czyli podgrzewa spory, rozbija jedność, by doprowadzić do paraliżu państwa i przejęcia nad nim kontroli — czytamy dalej.
Wydaje się, że „Gazeta Wyborcza” nie chce rozumieć, że weto ws. unijnego budżetu jest zwyczajnym mechanizmem przewidzianym w traktatach, a o polexicie nie było mowy.
— Upadek Polski przez skłócenie jej od wewnątrz i oderwanie od zachodnich sojuszników właśnie się dokonuje. W grudniu niewiele brakowało, byśmy weszli na drogę polexitu, gdy nacjonalistyczna część Zjednoczonej Prawicy nawoływała do zawetowania unijnego budżetu. Wśród tej części okołopisowskiego środowiska jest mnóstwo osób sympatyzujących z putinowską Rosją lub jawnie wrogich wobec Zachodu, co znaczy to samo. Nad współpracę w ramach NATO rząd PiS postawił sojusz z Trumpem jawnie już oskarżanym w USA o to, że jest rosyjskim agentem wpływu — kontynuowano w „GW”.
W ocenie gazety symbolem prorosyjskiej polityki PiS jest przede wszystkim publikowanie w rosyjskich mediach idei Trójmorza i wychwalanie jej.
Dalsza część wywodów „GW” skoncentrowała się na zauważeniu, że w aferze podsłuchowej PO brały po prostu udział rosyjskie służby, a w całej „aferze palce maczały osoby związane z PiS oraz z Rosją”.
— Podsłuchową intrygę przygotowali ludzie związani z rosyjskimi służbami, zaś osoby bliskie PiS zadbały o odpowiednie nagłośnienie sprawy — stwierdził autor artykułu.
„GW” zasugerowała, że putinowska Rosja podziela te same wartości co konserwatyści w Polsce.
— PiS doskonale się rozumie z Rosją także w sprawach obyczajowych i światopoglądowych. Dzięki Klementynie Suchanow i jej książce „To jest wojna!” dowiedzieliśmy się o relacjach, jakie łączą środowisko ultrakonserwatywnego instytutu Ordo Iuris z rozsianymi po świecie organizacjami skrajnej, konserwatywnej prawicy wspieranymi przez kremlowskich oligarchów i przyjaciół Putina — pisze dalej dziennik.
Tymczasem Donalda Tuska postrzega się coraz częściej jako obrońcę przed Nord Stream 2, który nie obawia się głośno mówić o rosyjskich inspiracjach PiS.
— Za kulisami ludzie Kaczyńskiego i Putina potrafią się dogadać. Tak było też w sprawie gazociągu Nord Stream 2, którego budowę PiS traktuje niemal jak zamach na niepodległość. Wydawałoby się, że powinien robić wszystko, by tę inwestycję zastopować — kontynuuje „Gazeta Wyborcza”, zadając przy okazji pytanie: „Dlaczego PiS to wszystko robi?”.
— Wyraźnie można dostrzec zbieżność poglądów na model państwa i sposób sprawowania władzy. W PiS widać to samo upodobanie do władzy silnej scentralizowanej, wspartej na służbach i Kościele (w Rosji – Cerkwi), wyrażane werbalnie przywiązanie do konserwatywnych wartości przeciwstawianych traktowanym z wrogością wartościom liberalnym. Wreszcie nacjonalizm ocierający się o faszyzm. I last but not least – nigdy niezbadany, ze względu na słabość polskich służb, stopień infiltracji PiS przez rosyjski wywiad. Sądząc tylko po tym, co widzimy, ów musi być znaczący. Dobrze, że ludzie tacy jak Tusk zaczynają głośno mówić o rosyjskich inspiracjach PiS i wywrotowej aktywności rosyjskich służb — podsumowano.
Źródło: wpolityce.pl