Tomasz Sekielski, twórca filmu „Tylko nie mów nikomu”, przemawiał na debacie „Ukróćmy wszechwładzę Kościoła”. Skierował parę gorzkich słów krytyki pod adresem instytucji, jak i polskich polityków. Z dziennikarzem rozmawiali Agata Diduszko-Zyglewska, a także Artur Nowak i Sławomir Sierakowski. Spotkanie było zorganizowane przez Krytykę Polityczną i Teatr Powszechny.
Cała rozmowa zaczęła się od analizy problemu, jakim jest według bohaterów debaty wszechwładza Kościoła oraz klerykalizacja Polski. Wszyscy uczestnicy mieli podobny punkt widzenia, który sprowadzał się do tego, że Kościołowi w czasach nagłych zmian zależało na utrzymaniu wpływów.
— Pamiętam moment, kiedy po fali entuzjazmu, pojawiają się dziwne dyskusje. Miałem wrażenie, że to był szok społeczny. Nagle Kościół wszedł z myślami głęboko politycznymi. Mimo starań nie realizowali swojego celu politycznego, czyli zebrania zaufania społecznego. Teraz jest jeszcze gorzej. Według badań Polska jest najszybciej sekularyzującym się krajem w Europie. Polska jest krajem odrzucających Kościół. Wasz film był kolejnym tąpnięciem. Twardy elektorat PiS-u odebrał film braci Sekielskich jako wiarygodny, szokujący i odrzucający od Kościoła, lecz nie od partii. PiS został oddzielony od odpowiedzialności. Kościół często przegrywa wojny o Polaków, a wygrywa wojny o kształt prawa, obecność księży w mediach, o pieniądze i kapitał. Chciałem zapytać, jaki według was był cel Kościoła – walka o wpływy czy ideologizacja społeczeństwa? — tłumaczył Sławomir Sierakowski.
Tomasz Sekielski szybko włączył się do dyskusji, podkreślając, że polityka zawsze starała się trwać w zgodzie z Kościołem ze względu na jego autorytet.
— Nawet jak Kościół tracił popularność, to zawsze mógł liczyć na polityków – lewicowych oraz prawicowych. Największe włości Kościołowi były rozdane za czasów Millera i Belki. Wszystkie opcje polityczne starały się mieć jak najlepsze układy z Kościołem. Kalkulując w prosty sposób, że z ambony ksiądz może nakłonić do pewnych rzeczy. Moim zdaniem nie było tak, że Kościół siłą coś narzucał. Nigdy nie musiał tego robić — dodał reżyser.
Sekielski odpowiedział także na pytanie, dlaczego jego zdaniem politycy tak łatwo ulegają Kościołowi.
— Kalkulacja wyborcza. Wiara w to, że dzięki poparciu kościelnych hierarchów można zdobyć i utrzymać poparcie. Wystarczy zobaczyć co się stało z dyskusją o pedofilii wśród księży. Po publikacji filmu „Tylko nie mów nikomu” rozgorzała gigantyczna publiczna debata. Jednak ktoś uznał, że może to politycznie zaszkodzić i temat przed wyborami ucichł, mimo że nic nie zostało rozwiązane. Wycofali się z tematu, a padło przecież wiele ważnych słów. Miała powstać komisja, ale politycy nie chcieli podpaść Kościołowi — podsumował dziennikarz.
źródło: film.wp.pl