W piątek w całej Polsce rozpoczęły się liczne protesty m.in. pod hasłem „Rewolucja jest kobietą”. We Wrocławiu również pojawiło się kilka tysięcy osób, które na czele z Robertem Biedroniem wyraziły swoje niezadowolenie.
Lider Lewicy szybko wdał się w sprzeczkę z policjantami i zrelacjonował, co go spotkało. Manifestanci skandowali hasła takie, jak „Kobiety myślą, czują, decydują”. Sytuację skomentował Robert Biedroń, który powiedział, że „po 30 latach demokracji rząd wprowadził prawo, które jest barbarzyńskie i godne najgorszych praktyk”.
— Jestem tutaj dzisiaj nie tylko jako polityk, który nie spocznie, dopóki Polki nie będą miały takich samych praw jak Francuzki, Szwedki, czy Niemki, ale jestem tutaj przede wszystkim jako mężczyzna, żeby powiedzieć jasno: te barbarzyństwo dotyka nasze matki, córki, siostry, naszych najbliższych — wyjaśnił Biedroń.
— Polki i Polacy w całej Polsce wyszli dziś na ulicę protestować o swoje fundamentalne prawa. Policja używa gazu pieprzowego, stosuje nieuzasadnioną agresję oraz szarpie ludzi, a także uniemożliwia wykonywanie mandatu poselskiego. Mam tylko jedno pytanie — nie wstyd Wam? – kontynuował rozżalony na Twitterze.
Jak stwierdził polityk, chciał skontaktować się z dowódcą całej akcji, ponieważ, jak zrelacjonował — został uderzony przez policjanta.
— Zatrzymaliście panowie dziewczynę. Zostałem uderzony przez policjantów. Wykonuję obowiązki, zostałem pobity przez tych policjantów — słyszymy na nagraniu.
źródło: wprost.pl