Aktor Paweł Wilczak wyjątkowo sumiennie przestrzega zaleceń sanitarnych i obostrzeń by ochronić się przed koronawirusem. Tłumaczy przy tym, że zależy mu na tym, by dbać o bezpieczeństwo swoje i rodziny.
Wilczak przekonuje, że szalejący wirus jest ogromnym zagrożeniem, stąd jego rozwaga. Dodał, że nie rozumie, dlaczego niektórzy ostentacyjnie nie noszą maseczek.
Aktor w ciągu ostatnich miesięcy pracował nad rolą w serialu „Usta usta” i wrócił do pracy po przerwie wywołanej kwarantanną.
— Zawsze mam przy sobie jednorazowe rękawiczki, maseczkę i płyn do dezynfekcji. Wszystkich do tego namawiam. Chodząc po ulicy, patrzę na ludzi, którzy bagatelizują problem pandemii, i to mnie przeraża. Dzieci wróciły do przedszkoli i do szkół, więc tym bardziej może zrobić się bardzo dziwnie — powiedział w rozmowie z agencją Newseria Lifestyle.
Aktor nie może pojąć nieodpowiedzialnego zachowania niektórych osób. Tłumaczy, że w ten sposób narażają swoje zdrowie i ryzykują życie innych.
— Musimy zmierzyć się z obecną rzeczywistością i trzeba przestrzegać zasad. Przechodzimy na pasach przy zielonym świetle, a gdy jest czerwone, czekamy. Kompletnie nie rozumiem, jak można nie stosować się do reguł w przypadku pandemii. Możemy udawać, że problemu nie ma, bo nie widać go gołym okiem, tylko że wówczas cofniemy się w rozwoju cywilizacji o wieki — stwierdził Wilczak.
źródło: niezalezna.pl