Rok w zamknięciu i obostrzeniach wynikających z pandemii negatywnie odbija się na psychice Polaków, a szczególnie młodzieży. Jak donoszą lekarze ich zdrowie emocjonalne jest w coraz gorszym stanie. Te muszą mierzyć się z całkowicie nową dla siebie sytuacją, depresją, atakami paniki oraz wybuchami płaczu. Spada również motywacja nastolatków, które nie widzą sensu w nauce.
Problem szerzej zarysowała psychoterapeutka Agnieszka Nawarenko, która wyjaśniła, co może się dziać z naszą psychiką i emocjami w tym trudnym czasie. Dodatkowo na te problemy nakłada się niepokój jeśli chodzi o finanse oraz nierzadko napięte relacje między rodzicami.
— U młodych objawia się to silnymi reakcjami w postaci problemów ze snem i pamięcią, koszmarów sennych, wybuchów gniewu, odcięcia emocjonalnego. Czasem silnym bólem ciała, który nie ma żadnej. Pojawiające się pytania egzystencjalne, huśtawka nastrojów od złości po smutek, wycofanie z kontaktów z rodzicami są wpisane w okres dorastania — podkreśliła Nawarenko.
— Obserwuję, że to się zmienia na przestrzeni czasu. Z badań przeprowadzonych przez naszą fundację wynika, że podczas pierwszego lockdownu w grupie wiekowej 13-17 lat blisko połowa była zadowolona ze swojego życia. Tylko jedna trzecia badanych oceniała skutki pandemii negatywnie — podkreśliła terapeutka, związana z Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę.
— Zauważyłam to zresztą w gabinecie. Znaczna część moich pacjentów mówiła o uldze. Nastolatkowie poczuli, że z ich barków spadł stres związany ze szkołą. Na bok odeszły trudności edukacyjne czy te związane z kontaktami z rówieśnikami. Jednak im dłużej utrzymuje się lockdown, tym mocniej się te proporcje zmieniają. Nawet te osoby, które początkowo dostrzegały pozytywy pandemii, zaczynają zauważać, że brak poczucia stabilizacji, ograniczony kontakt ze znajomymi źle na nie oddziałuje. Mam napór osób z doświadczeniem zaburzeń depresyjnych i lękowych. W mojej kilkunastoletniej pracy zawodowej nigdy wcześniej nie obserwowałam takiej skali tych trudności — dodała Nawarenko.
Podczas konferencji Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, która dotyczyła wpływu pandemii na dzieci i młodzież zauważono, że coraz częściej obserwuje się objawy syndromu stresu pourazowego (PTSD).
— PTSD jest odpowiedzią na bardzo trudne, urazowe doświadczenie albo przedłużający się stres. W tym pandemicznym czasie wszyscy jesteśmy wystawieni na ogromne stresory. Tylko o ile dorośli mają zasoby, żeby sobie z tym radzić, to już nastoletnie osoby mogą mieć trudniej. Stąd u nich tak silna reakcja w postaci problemów ze snem i pamięcią, koszmarów sennych, wybuchów gniewu, odcięcia emocjonalnego. Czasem u młodych występuje też silny ból ciała, który nie ma żadnej fizycznej przyczyny. I to też może być oznaka PTSD. Do tego okres, kiedy mamy naście lat jest bardzo ważnym momentem rozwojowym. Kontakt z rówieśnikami, którego teraz brakuje, odgrywa istotną rolę w budowaniu tożsamości oraz procesie indywiduacji i separacji od rodziców. Nastolatki potrzebują znajomych i własnej przestrzeni, by przebiegały one harmonijnie. Jest to szalenie trudne, kiedy rodzice i dzieci siedzą razem zamknięci w domu — kontynuowała terapeutka, podkreślając, że skutki pandemii możemy odczuwać przez długie lata. Wyjaśniła przy tym, co w obecnych czasach stanowi dla młodych ludzi największą trudność.
— Wydaje się, że ta wielka niewiadoma. Brak sensu wywołany brakiem celu. Nie ma odpowiedzi na to, w jakim kierunku zmierzamy z tymi obostrzeniami i co się za chwilę wydarzy. Coraz częściej słyszę od pacjentów, że chętnie by wrócili do szkoły. Była na to nadzieja, kiedy pojawiła się szczepionka. Teraz zgasła, bo mamy trzecią falę. Brakuje bazowego poczucia bezpieczeństwa. Tym bardziej że o ile wcześniej nastolatków traktowano jak tych, których COVID-19 się nie ima, to jednak coraz więcej jest przypadków zachorowań wśród bardzo młodych ludzi. W związku z tym pojawia się niepokój już nie tylko o bliskich, ale i o samych siebie — wyjaśniła oceniając, że to lęk przed przyszłością wywołuje w nas największe wątpliwości.
Zobacz również: Jachira szczerze o Wielkanocy: Dobra okazja, by wypisać się z Kościoła [FOTO]
Jak rozpoznać, że z dzieckiem dzieje się coś naprawdę złego? Nawarenko położyła szczególny nacisk na występowanie zaburzeń depresyjnych, które są charakterystyczne dla wieku dojrzewania. Wymieniła objawy, na które warto zwrócić uwagę, a które mogą świadczyć o narastających problemach.
— Jeśli chodzi o zaburzenia depresyjne, my klinicyści przede wszystkim zastanawiamy się, czy zachowania, które widzimy, nie są rozwojowe. Pojawiające się pytania egzystencjalne, huśtawka nastrojów od złości po smutek, wycofanie z kontaktów z rodzicami są wpisane w okres dorastania. Kluczowe jest to, czy nastrój lub zachowanie nastolatka drastycznie się zmieniły. To ten moment, w którym powinna się zapalić czerwona lampka. Jeśli osoba była pełna energii, a od co najmniej dwóch tygodni obserwujemy u niej masywne przygnębienie, apatię to znak, by lepiej się jej przyjrzeć. Do tego na depresję wskazują też myśli samobójcze, samookaleczenia, poczucie bezwartościowości czy przytłaczające poczucie winy — podsumowała.
źródło: noizz.pl, niezalezna.pl