Marta Lempart, organizatorka Czarnych Protestów udzieliła wywiadu „Wysokim Obcasom”, gdzie z przekonaniem orzekła, że Polacy w większości przychylnie odnoszą się do postulatów ruchu LGBT. Lewicowa aktywistka narzekała też na swoje życie prywatne.
Marta Lempart jest aktywistką działającą na rzecz osób LGBT. Wybiła się na Strajku Kobiet, ogólnopolskim proteście powstałym w 2016 w reakcji na obywatelskie projekty naruszające kompromis aborcyjny. Działaczka lewicy i sojuszniczka LGBT próbowała też swoich sił w polityce. W zeszłorocznych wyborach samorządowych ubiegała się o fotel prezydenta Wrocławia. Niestety jednak, Lempart zdobyła tylko 2,34% głosów, zajmując tym samym dalekie szóste miejsce. Dzisiaj aktywistka skarży się na swój los „Wysokim Obcasom”, podkreślając, jak wiele kosztowały ją antyrządowe protesty.
— Kościół katolicki jest skompromitowanym kolosem na glinianych nogach, wyprowadzającym ciosy na oślep. Ponad połowa społeczeństwa jest za równością małżeńską dla osób LGBT+, mimo faszystowskiej, homofobicznej narracji prawicy i przede wszystkim Kościoła — zapewnia w wywiadzie dla WO.
Chwilę potem przechodzi do kosztów, jakie musiała ponieść prowadząc walkę z prawicą oraz Kościołem:
—To są dziesiątki tysięcy godzin pracy i potężne życiowe konsekwencje — utraty pracy, kłopoty domowe, kłopoty zdrowotne, finansowe czy wreszcie sprawy sądowe, zatrzymania i przesłuchania. To jest cena, którą zapłaciły i płacą m. in. lokalne liderki i działaczki Strajku Kobiet — żaliła się Lempart.
Lewicowa działaczka dodaje zaraz potem:
— Dla mnie zmieniło się to, że jestem de facto bez pracy, bo muszę zamknąć firmę i bez pieniędzy, bo aktywizm zabrał wszystko, co miałam, moje zdrowie i życie jest w ruinie. Jestem tym potwornie zmęczona. Takich osób jest bardzo wiele.
źródło: Wysokie Obcasy