Margot, czyli Michał Sz, odkąd wyszedł z aresztu, udzielił już kilku wywiadów. Podczas rozmowy z Janem Kapelą w „Krytyce Politycznej” opowiedział o ciężkich chwilach, które przeszedł w areszcie.
„Prześladowania” obejmowały podobno „najdziksze misgenderowanie”, czyli nazywanie „panem” przez służbę więzienną.
— Policjanci mówili do mnie w formie żeńskiej, bo takie są wytyczne. Nauczyła mnie adwokatka, że mogę się tego domagać. Służba więzienna chyba nie ma takich wytycznych, więc miałam trzy tygodnie najdzikszego misgenderowania. Non stop byłam tytułowana panem — narzekał „Margot”.
Kolejne piekło to zła jakość telewizora:
— Miałam telewizor, który źle wyświetlał kolory, więc czerwone było zielone, zielone było niebieskie i czerwone. Przez dwa tygodnie oglądałam publicystów i publicystki z fioletowymi twarzami — opowiadał lewicowy aktywista.
— Może to iluminaci? — zapytał Kapela.
— Obawiam się, że to byli Polacy — odparł Michał Sz.
Podczas wywiadu padło również pytanie: — Jak się czujesz jako wrogini publiczna numer jeden? Pierwsza w historii III RP więźniarka LGBT, zamknięta z powodów politycznych? Widziałem dziś post na Twitterze: „Moja Babcia przed chwilą: ale ta Margot to jest torpeda, musi mieć mega siłę, jestem pełna podziwu. Babcia. Rocznik 1946”. Dostajesz dużo wyrazów wsparcia?
Zobacz również: Mazurek ostro o „Margot”: „Oni wiedzą, że to głąb i żulik”
— Nie jesteśmy liderkami żadnego ruchu. Wprost przeciwnie – byłyśmy osobami, które dotąd głównie zajmowały się jebaniem po wszystkich osobach, które zajmowały pozycje liderskie w ramach ruchu queerowego w Polsce i wśród pseudosojuszników. Jebałyśmy po Rafale Trzaskowskim, zanim było to modne. A teraz jeszcze Hartman czy inne ciocie i wujkowie dobre rady od dojrzałych demokratów narzucają nam konieczność dojrzałego liderstwa. Osobiście bardziej chciałabym się z tym zmierzyć niż to afirmować — odpowiedział Margot.
źródło: nczas.com