Dziennikarz DGP Tomasz Żółciak poinformował na Twitterze, że Marek Jakubiak zebrał 140 tys. podpisów wymaganych do startu w wyborach prezydenckich. Zrobił to bardzo szybko, bo rzekomo tylko w dwa tygodnie.
— W środę w PKW @jakubiak_marek złoży ponad 140 tys. podpisów. Być może dojdzie kolejny. Pytanie, jak w tej sytuacji może wyglądać opcja solidarnego wycofania się kandydatów opozycji — napisał na Twitterze Tomasz Żółciak.
Sam Marek Jakubiak nie pochwalił się jeszcze tym dokonaniem. Nie wszyscy mogą uwierzyć w taki obrót spraw. Dziennikarz „Najwyższego Czasu!” Radosław Piwowarczyk zwrócił uwagę na inny fakt.
— 140 tys. podpisów bez poważnych struktur w tak krótkim czasie i w takich okolicznościach? — pytał zdziwiony.
Polityk jeszcze tydzień temu stwierdził, że „w ciągu kilku dni zdołaliście Państwo wesprzeć mnie kilkudziesięcioma tysiącami podpisów”. Dodał, że nie były one zbierane na ulicach, a wysyłane przez jego zwolenników.
Sytuacja nie jest jednak tak nierealna, jakby się mogło wydawać. Woleta Kamiński zauważyła, że w Małopolsce działacze PiS zbierali podpisy na „innego kandydata w okręgu 1”, który „rejestrował komitet niecałe dwa tygodnie temu”.
Niektórzy uważają, że Jakubiak może być jak „koło awaryjne”. Jedną z opcji, która mogłaby doprowadzić do przełożenia wyborów jest wycofanie się wszelkich innych kandydatów. Wybory nie mogłyby się odbywać, gdyby pozostał tylko jeden.
Tylko dlaczego wolonatariusze PiS mieliby zbierać podpisy dla kogoś innego niż Andrzej Duda?
źródło: nczas.com