Jedna z klientek Leroy Merlin podzieliła się na Facebooku swoją historią. Kobieta miała na twarzy majtki, ponieważ bez maseczki nie wpuszczono jej na zakupy.
Kobieta, gdy nie mogła zrobić wejść do sklepu z powodu braku maseczki bardzo się zdenerwowała. Uwieczniła całą sytuację na krótkim wideo opowiadając, jak poradziła sobie z tym problemem.
— Materiał primasort, śmierdzących bąków też nie przepuszcza, chroni mnie tak samo, jak maseczka przed śmiercionośnym wirusem „pis-cov-19” — kontynuowała zniecierpliwiona.
Po chwili również dodała:
— Chciałabym również zaznaczyć, że pracownicy mają maseczki założone głównie na brody tak jak i reszta klientów na sklepie. Nikt im uwagi nie zwraca. Absurd goni absurd, a kierownik sklepu ściga za mną i pilnuje, abym miała założoną „maskę” na twarzy. Oczywiście kierownik tej placówki nie potrafił podać mi oczywistego braku podstawy prawnej na temat tej ustawy srovidowej i zarządzenia nakazującego noszenie kagańca w miejscach, gdzie świrus się cudem nie roznosi. Praca pracą, ale sami urągacie swojej inteligencji.
źródło: nczas.com