W jednym ze sklepów znanej sieci Biedronka w Rzeszowie doszło do zaskakującego obrotu akcji. Małe dziecko zjadło bułkę za 33 grosze, czego nie zauważyła jego matka. W efekcie na miejscu zjawiła się policja, która przyjechała na sygnale.
Pani Justyna poszła z trójką dzieci na zakupy (1,4 i 7 lat). Jak sama przyznała, nie miała z kim zostawić swoich pociech. Kobieta relacjonowała, że dzieci przy stoisku z pieczywem od razu wzięły po bułce i zaczęły jeść.
– Przy kasie z kasjerem jednej bułki już nie było i zapomniałam powiedzieć o niej kasjerowi – powiedziała pani Justyna.
– W normalnym sklepie, gdyby ktoś to zauważył, to by mi powiedział. Przecież nie kradłabym bułki. Nawet złodziejowi by się to nie opłacało, bułka była za 33 grosze – dodała.
Po wyjściu ze sklepu z panią Justyną rozmawiali pracownicy sklepu, którzy próbowali się dowiedzieć, co właściwie zaszło.
– Dopytywali się o paragon i liczbę kupionych bułek. Wtedy okazało się, że za jedną nie zapłaciłam. Czy chcieli, żebym poszła do kasy za nią zapłacić? Nie. Poinformowali mnie, że oni muszą słuchać kierownika i żebym za nimi poszła. A ja głupia poszłam. Kierownik stwierdził, że on musi słuchać przełożonych i musi wezwać policję za kradzież bułki – relacjonowała.
Policjanci, którzy zjawili się na miejscu, potraktowali incydent bardzo łagodnie, śmiejąc się i żartując.
Rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji Marta Tabasz-Rygiel wyjaśniła, że mundurowi początkowo nie wiedzieli, z czym związana jest sprawa, dlatego szybko zareagowali.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Nie żyje 18-letnia zawodniczka MMA. „Odeszła zbyt wcześnie”
źródło: radiozet.pl