Zapobieganie szerzeniu się epidemii koronawirusa wiąże się z przestrzeganiem ważnych zaleceń. Cała sytuacja sprawiła, że wiele osób musiało zostać w domu i tym samym utraciło możliwość zarabiania pieniędzy. Okazało się, że wśród „poszkodowanych” znalazł się Lech Wałęsa, który nie może teraz podróżować i wygłaszać wykładów na całym świecie.
Były prezydent skarży się na spadek dochodu i twierdzi, że to, co ma, nie wystarczy mu na bieżące potrzeby. Lech Wałęsa wyjaśnił, że emerytura w wysokości 6 tys. zł nie pokryje comiesięcznych wydatków. Polityk wyjawił, że za wykłady w zachodnich instytucjach i uczelniach otrzymywał bardzo wysokie wynagrodzenia, nawet od 10 tys. euro i wyżej.
Pandemia koronawirusa przekreśliła więc wszystkie plany byłego prezydenta, który poczuł się „uziemiony”.
— Miałem wiele wyjazdów zaplanowanych. Miałem lecieć do Włoch, Niemiec, USA i w inne miejsca i to mi wszystko padło niestety — powiedział pierwszy przewodniczący „Solidarności”.
— I bankrutuję teraz — żalił się.
Jest przekonany, że jeżeli nic nie ulegnie zmianie, to nie będzie w stanie zabezpieczyć potrzeb żony i swoich.
— Mam 6 tys. zł prezydenckiej emerytury i za tyle nie dam rady się utrzymać, bo moja żona Danuta wydaje 7 tys. miesięcznie — mówił dla gazety „Super Express”.
Lech Wałęsa zapewnił, że nie będzie więcej wygłaszał wykładów bez wynagrodzenia, bo „za friko robił przed 1989 rokiem”. Poza tym ma dużo dzieci i wnuków, które wspiera.
— Rozdaję im pieniądze, a jaki mam wybór? Gnębią moją rodzinę przecież — podkreślił.
źródło: wiadomosci.wp.pl