Po ostatnich meczach towarzyskich Paulo Sousa często jest krytykowany. Nasza kadra zremisowała oba spotkania. Zbigniew Boniek stoi jednak murem za selekcjonerem polskiej drużyny.
Zdaniem Zbigniewa Bońka postawa Polaków w meczach towarzyskich nie ma większego znaczenia. Celem tych spotkań było sprawdzenie poszczególnych zawodników oraz test nowej formacji. Dlatego w kontekście samych mistrzostw mecze te nie miały większego znaczenia.
Środowisko ekspertów oraz dziennikarzy krytykuje jednak Paulo Sousę za niektóre decyzje. Zbigniew Boniek broni jednak selekcjonera.
Czytaj także: Onkolodzy alarmują. Mamy nieprawdopodobną falę nowotworów
— Te dwa mecze nie mają żadnego znaczenia w kontekście Euro. Tak samo, jak bezsensowne jest mówienie, że Paulo Sousa eksperymentuje i szuka właściwego składu, co próbują kibicom wmówić niektórzy eksperci. Trener Sousa ma precyzyjną wizję pierwszej jedenastki i sposobu, w jaki chce grać. Natomiast kontuzje, dbanie o nieprzeciążanie piłkarzy spowodowały rotacje w składzie. Jestem przekonany, że gdyby Paulo wystawił optymalny skład na mecze towarzyskie, to ci sami, którzy go krytykują za eksperymentalne składy, powiedzieliby: „A dlaczego nie dał pograć dublerom, by wiedzieć, na kogo można liczyć w razie problemów?” — mówił Boniek w rozmowie z Interią.
Czytaj także: Przezabawna wpadka reporterki TVN. „Jak pięknie i obficie kwitnie bez”. Pokazała pole…
Część dziennikarzy narzeka jednak na to, że w każdym meczu graliśmy innym składem, przez co piłkarze mogą mieć problem ze zgraniem się.
— Nie ma to żadnego znaczenia. Jeżeli ktoś na to narzeka, to szuka alibi. Dobrzy piłkarze po 20 minutach gierki łapią wspólny język z kolegami na boisku, jeśli są w formie i dobrze biegają. Piłka to prosta gra. Gdyby nie było kontuzji i mecze z Rosją, a także z Islandią gralibyśmy z Milikiem i Lewandowskim przez pełne 90 minut, to byłaby krytyka: „Dlaczego Sousa nie wystawił kogoś innego, żeby dać im odpocząć?”. Przecież Paulo Sousa był krytykowany nawet za to, że wystawił Roberta Lewandowskiego na mecz z Andorą — kpił Boniek.
Źródło: Interia