W Białymstoku doszło do wielkiej rodzinnej tragedii. W poniedziałek na osiedlu Dziesięciny przy ulicy Kasztanowej miał miejsce wybuch gazu, w wyniku którego zginęła 10-latka, jej rodzice oraz babcia.
Druga z córek ofiar, w chwili zdarzenia nie była obecna w domu. 22-letnia kobieta pozostaje obecnie pod opieką psychologa.
Z ustaleń wynika, że rodzina miała założoną niebieską kartę, a wybuch gazu był związany z samobójstwem rozszerzonym. Taką wersję podaje policja.
— Mamy tutaj do czynienia z rozszerzonym samobójstwem. Te ofiary, które zostały znalezione, wszystkie mają rany cięte i kute po nożu. Mężczyzna, ojciec 10-letniej dziewczynki, popełnił samobójstwo. Na ciele była zawiązana pętla wisielcza — powiedział nadkom. Tomasz Krupa.
Budynek został poważnie uszkodzony, a prócz ofiar nie znaleziono w nim innych osób. Mężczyzna mieszkający w domu przy Kasztanowej, wiele razy groził swojej rodzinie i był dobrze znany na policji.
Zobacz również: Holland atakuje rząd: Szczucie władzy na LGBT buduje atmosferę pogromową
— Tuż po godzinie 12 otrzymaliśmy informację o wybuchu gazu w budynku jednorodzinnym. Kiedy na miejsce przyjechali strażacy, faktycznie w budynku jednorodzinnym na ulicy Kasztanowej trwał pożar, na zewnątrz wyleciały okna, drzwi tego budynku, tak że wyglądało na to, że był tam wybuch — relacjonował na antenie TVN24 brygadier Paweł Ostrowski ze straży pożarnej w Białymstoku.
źródło: tvn24.pl