Żona Roberta Lewandowskiego podpadła lewicowym aktywistkom. Wszystko za sprawą faktu, że Anna Lewandowska groziła krytykującej ją aktywistce prawnikiem.
Trenerka fitness dodała na swojego Instagrama nagranie, które bardzo nie spodobało się wielu obserwującym. Tańczyła na nim w stroju z wielkim, obwisłym brzuchem.
— „Very #BodyPositive! Za chuda, za duża — jak teraz Wam się podobam?” — zapytała Anna Lewandowska pod filmikiem.
Body Positive jest ruchem zachodniej lewicy promującym otyłość. Jego wyznawcy wierzą, że otyłość jest czymś normalnym i nie ma szkodliwego wpływu na zdrowie.
Filmik żony piłkarza wywołał wściekłość lewicy. Trenerka bardzo szybko się zreflektowała i przeprosiła.
— Kochani, kto mnie zna nie od dziś, albo kto mnie zna od niedawna, wie, że nigdy przenigdy nie miałam złych intencji. Nigdy przenigdy nie dodaję złych, negatywnych emocji. Nigdy przenigdy nie oceniam ludzi, a tym bardziej się z nich nie śmieję. Pracuję z kobietami i z ich problemami od wielu lat i to jest całe moje życie, to jest moja praca. Ostatnia sytuacja, która ma miejsce w mediach i na moich social mediach. Chciałabym też przeprosić raz jeszcze osoby, które poczuły się dotknięte moim filmikiem. Nie to było moim zamiarem. Nie dzielmy się, tylko się po prostu wspierajmy — napisała.
Najbardziej wściekła na Lewandowską okazała się aktywistka Maja Staśko, która nie przebierała w słowach.
— Filmik Anny Lewandowskiej, w którym przebiera się za grubą kobietę, jest wyrazem totalnego braku empatii. Żarty z grubych osób są tak samo śmieszne, jak żarty z gwałtów. Grube osoby to ludzie, nie obiekt żartów czy inwektywa. A Lewandowska nazywa swój filmik #bodypositive. To jest przeciwieństwo ciałopozytywności! — napisała Staśko.
Ponadto zarzuciła Lewandowskiej, że „nie widzi swoich przywilejów”.
— Trenerki zgarniają wielkie pieniądze na tym, że grubość jest stygmatyzowana. Obiecują lepsze życie po schudnięciu. Takie, jakie prowadzą one: wystawne, z kochającymi (i bogatymi) partnerami, pełne podróży i szczęśliwe. Linie kosmetyków, przekąsek, kolejne płyty z treningami — odpowiednio uformowane ciało ma dawać przepustkę do lepszego życia. Oczywiście, nie daje jej — to tylko chwyt reklamowy — stwierdziła lewicowa aktywistka.
Wobec tych słów Lewandowska nie pozostała obojętna. Poinformowała Staśko, że jej prawnicy żądają usunięcia wpisu oraz kilku innych na Instagramie, w których była krytykowana. Prawnicy trenerki zagrozili procesem i 50 tysiącami złotych na cel społeczny. Staśko w odpowiedzi napisała, że nie ma takich pieniędzy, a Lewandowska powinna wyciągnąć wnioski z krytyki i zaprosić na obiad grubą osobę. Dodała, że nie zastosuje się do wezwania prawniczki Lewandowskiej.
— Nie może być tak, że bogaci dyktują, o czym można, a o czym nie można mówić. Po prostu nie — podkreśliła aktywistka.
źródło: stefczyk.info