Szymon Hołownia gościł w programie Moniki Olejnik na antenie TVN24.
Hołownia został zapytany między innymi o to, czym różniłaby się jego prezydentura od obecnej. Dziennikarz i były prezenter TVN podkreślił, że jako głowa państwa przestrzegałby konstytucji oraz zaprzysiągłby trzech sędziów wybranych do Trybunału Konstytucyjnego ponad cztery lata temu. Jednocześnie zadeklarował, że „nie ułaskawiałby kolegów z PiS przed prawomocnym wyrokiem”, co można odczytać jako kąśliwą uwagę wobec koordynatora służb specjalnych Mariusza Kamińskiego.
— Zakleszczyliśmy się w takiej polsko-polskiej wojnie. Trzeba to odblokować poprzez doprowadzenie do sytuacji, w której strony znowu będą ze sobą rozmawiać. To nie będzie proste — ocenił były prowadzący „Mam talent”.
Hołownia został zapytany także o aborcję, w temacie której opowiedział się za zachowaniem panującego od lat kompromisu:
— Aborcja to zawsze dramat, ale nie będzie zakazana, bo nie zgadza się co do tego większość społeczeństwa. Ten kompromis, który jest, nie powinien być naruszany — oznajmił.
Niedoszły zakonnik przyznał również, że z chęcią podpisałby ustawę o związkach partnerskich, jeśli tylko parlament zdecydowałby się takową uchwalić. Niezależny kandydat na prezydenta zaprzeczył też, jakoby odczuwał kompleksy z tytułu nieukończonych studiów.
— Znam wiele osób z tytułami naukowymi, których zachowanie pozostawia wiele do życzenia — odparł na prowokacyjne pytanie Olejnik.
Niedługo potem Hołownia w odpowiedzi na kolejne pytanie, zwrócił się do prowadzącej per „pani Moniko”. To poirytowało dziennikarkę.
— Nie lubię, jak się mówi do mnie „pani Moniko”, tylko pani redaktor — poinstruowała speszonego mężczyznę.
źródło: TVN24, Do Rzeczy