Dwa dni po finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w szkole w Kudowie-Zdroju doszło do sprzeczki między uczniem, a katechetą. Ten miał rzekomo stwierdzić, że „Owsiak to złodziej”.
O całej sytuacji poinformował Gazetę Wyborczą ojciec chłopca, pan Hubert. Według relacji mężczyzny, jego syn brał udział w corocznym finale WOŚP zbierając pieniądze do puszki. Potem chłopiec przyszedł do szkoły w Kudowie-Zdroju z czerwoną nalepką w kształcie serca.
— Zacznę od tego ze jestem bardzo zły bo nie chcę używać wulgaryzmów — rozpoczął swój wpis pan Hubert w mediach społecznościowych. Następnie opisał zaangażowanie swojego syna Mikołaja w prywatnej inicjatywie Jerzego Owsiaka.
— Czuł się dumny do momentu lekcji religii ze znanym w Kudowie nauczycielem, katecheta (…) Panem K. Ten oto nauczyciel nakazał mojemu synowi zdjąć z bluzy symbol WOŚP bo jak to określił Owsiak to złodziej i On się z tym nie zgadza więc Mikołaj ma to zrobić na co na szczęście mój Syn się nie zgodził i powiedział że tego nie zrobi. Po czym wspomniany, »katecheta« wygłosił że trzeba dawać na Caritas a nie na Owsiaka bo to złodziej — przytoczył ojciec Mikołaja.
Pan Hubert udzielił po tym wydarzeniu wywiadu dla Gazety Wyborczej. W rozmowie z dziennikarzem dodał, że „jeśli Mikołaj znowu przyjdzie na lekcję z naklejką WOŚP, katecheta sam mu to zedrze”.
Rodzice Mikołaja, oburzeni zachowaniem nauczyciela, zwrócili się w tej sprawie do dyrektora szkoły. W oświadczeniu dla „Gazety Wrocławskiej” dyrektor placówki Jerzy Łukasik stwierdził, że pedagog reprezentował wyłącznie swój prywatny światopogląd:
— Katecheta zaprezentował prywatne stanowisko, które nie jest oficjalnym stanowiskiem kościoła katolickiego, a tym bardziej szkoły, w której pracuje.
źródło: Do Rzeczy