W Warszawie pod ambasadą Australii zebrali się zieloni aktywiści Extinction Rebellion Polska. W piątek rano postulowali m.in., by rząd australijski zapewnił całkowite finansowanie akcji gaszenia szerzącego się pożaru.
Aktywiści zapowiedzieli, że będą powracać pod siedzibę jeszcze w innych godzinach. Protestujący swoim zachowaniem wywołali burzę komentarzy w sieci. Osoby obecne pod ambasadą poparły postulaty australijskich ruchów klimatycznych skierowane do rządu.
Domagają się, by ten opłacił pracę strażaków i zapewnił całkowite dofinansowanie akcji gaszenia pożaru. Chcą również zapewnienia niezwłocznej pomocy dla poszkodowanych i odejście od paliw kopalnych.
Dodatkowe protesty zaplanowano na piątek 13 stycznia w Australii, Meksyku, Nowej Zelandii, Wielkiej Brytanii oraz Stanach Zjednoczonych.
Na Twitterze pojawił się fragment nagrania, w którym dziennikarka rozmawiała z jednym z mężczyzn stojących przed budynkiem.
— Co się będzie działo na tym proteście? — zapytała.
— Wydaje mi się, że będą po prostu stali ludzie, przemawiali i przy okazji trzymali jakieś transparenty. Nie wiem, sam jestem ciekawy — odpowiedział jeden z zainteresowanych całą akcją.
Szybko okazało się, że ci, którzy zjawiają się, by demonstrować swój sprzeciw, nie mają do końca świadomości, o co tak naprawdę walczą.
— O co walczycie? Jaki jest cel tego? — padło kolejne pytanie.
— Kurczę… niestety tego już nie powiem — zmieszał się mężczyzna.
źródło: twitter.com, warszawa.wyborcza.pl