Minister zdrowia Adam Niedzielski w czasie wywiadu dla PAP poinformował, że to nie koniec naszych przygód z obostrzeniami. Oznajmił, że na początku listopada zostaną podjęte decyzje o nowych nakazach pod kątem walki ze śmiercionośnym wirusem. Uspokoił przy tym, że szkoły nie będą zamykane.
W kwestii udowadniania skuteczności szczepień minister od pandemii wskazał na przykład Rumunii, która ma niski odsetek wyszczepienia i cierpi tym samym z powodu dużej liczby zakażeń.
— Bardzo uważnie patrzymy na to, co się dzieje dookoła Polski, jestem po rozmowie z ministrem zdrowia Rumunii, gdzie jest bardzo niski poziom wyszczepienia – ok. 30 proc. – i skrajnie trudna sytuacja epidemiczna. Dzieją się tam rzeczy dramatyczne. Jest tam dobowo 20 tys. zakażeń, a przypomnę, że Rumunia ma niemal o połowę mniej mieszkańców niż Polska. My tutaj snujemy rozważania o wprowadzaniu obostrzeń na poziomie wskaźnika wynoszącego maksymalnie 40 na 100 tys. mieszkańców na Lubelszczyźnie, a w Polsce w granicach 10. W Rumunii zakażenia idą w setki na 100 tys. To z jednej strony pokazuje, że szczepienia nas jednak zabezpieczają, ale z drugiej strony to, co się dzieje u naszych przyjaciół, powinno być ostrzeżeniem, że i u nas sytuacja może się szybko zmienić na gorsze, bo potencjał mutacji delta koronawirusa jest tak wysoki, że potrafi siać spustoszenie — mówił szef resortu zdrowia.
Słyszeliśmy już o wielu mutacjach, na tym jednak nie koniec. Niedzielski wspomniał o nowej odmianie, którą nazwał „delta plus”.
— Także zaczynamy ją u siebie rejestrować. Pierwszy przypadek pojawił się we wrześniu. Teraz mamy już odnotowanych ponad 120 przypadków, ale to standardowa delta stanowi w Polsce 99 proc. przypadków — wyjaśniał minister.
Minister zdrowia przekazał, że z każdym tygodniem obserwujemy znaczne wzrosty zakażeń, co przemawia za tym, by wprowadzić jakieś ograniczenia do życia Polaków, którzy czują jakby wciąż byli na wakacjach. Tymczasem zdaniem ministra powinni stale uważać i mieć się na baczności, bo zagrożenie dopiero się rozpędza.
— Jeżeli następny tydzień będzie przebiegał w podobny sposób, jak ten, który mamy za sobą, będzie to oznaczało, że maksymalny pułap zakażeń, który prognozowaliśmy na koniec listopada, pojawi się już w październiku. Jeśli już teraz zbliżamy się średnio do 5 tys. zachorowań dziennie, to pod koniec miesiąca może to być już 7 tys. w ciągu doby — jeżeli nie więcej — tłumaczył Niedzielski. Ponadto dodał, że kolejne siedem dni będzie w tej kwestii decydujące.
— Jeśli będziemy na koniec października na średnim poziomie powyżej 7 tys. zachorowań w ciągu doby, to trzeba będzie zastanowić się, czy nie podjąć jakichś bardziej restrykcyjnych kroków — powiedział minister od pandemii.
Nie krył przy tym, że najważniejsze decyzje będą podjęte jeszcze na początku listopada. Wyjaśnił, że wprowadzanie obostrzeń i zakazów to dla rządu ostateczność, ze względu na generowanie ogromnych kosztów społecznych i gospodarczych. Dodał, że najważniejsze jest zachowanie płynności w służbie zdrowia, by nie narażać zdrowia i życia pacjentów z innymi chorobami.
— Wiemy, co się dzieje, kiedy dzieci nie chodzą do szkoły. Wiemy, co oznacza zamykanie gospodarki dla firm i PKB. Ale oczywiście bierzemy pod uwagę, że trzeba będzie wprowadzić jakieś zdecydowane działania, jeśli będzie ryzyko, że system ochrony zdrowia będzie zagrożony paraliżem. Dla mnie, jako ministra zdrowia, największym wyzwaniem jest utrzymanie jego drożności i płynności w przyjmowaniu pacjentów — kontynuował.
Wymienił przy tym, które województwa są najbardziej narażone. Tu wskazał na woj. lubelskie i podlaskie, gdzie niechęć do szczepień jest największa.
Niedzielski narzekał również, że Polacy nie trzymają należytej dyscypliny lekceważąc obostrzenia. Z przykrością stwierdził, że nadal mamy do czynienia z osobami, które w pandemię nie wierzą i w dodatku przekonują do tego innych.
— Niestety, ludzie przenieśli swoje wakacyjne zachowania do całkiem nowych realiów, co staje się coraz bardziej niebezpieczne. Częściowo wynika to również z wymęczenia psychicznego. Duża część osób wypiera istnienie epidemii — ubolewał Niedzielski.
Jako przykład podał, co dzieje się w komunikacji miejskiej. Szczególnie w takich miejscach zasady są konsekwentnie łamane.
— Nie dane mi jeździć komunikacją miejską, gdyż, niestety, muszę korzystać z ochrony SOP. Jednak żona i syn oraz moi współpracownicy, przemieszczają się środkami komunikacji miejskiej i zdają mi relację, co się tam dzieje. Dlatego wspólnie z komendantem głównym policji uzgodniliśmy, że patrole będą się częściej tam pojawiały. Mówię o całym kraju, nie tylko woj. lubelskim i podlaskim, choć w tych dwóch województwach ta kontrola jest jeszcze ściślejsza i wspólna z Sanepidem — mówił Niedzielski.
Zobacz również: Afera po słowach prawdy! TVN wyciął wywiad z Bożeną Dykiel
Źródło: Nczas.com, money.pl, PAP.pl