Dominika Wielowieyska na łamach „Gazety Wyborczej” próbowała interpretować ostatnie działania Prawa i Sprawiedliwości. Skomentowała przede wszystkim postawę prezesa partii, którą uważa za niewłaściwą i szkodliwą dla Polski.
— Kaczyński chce stworzyć wrażenie, że oto natrętna Unia wtrąca się do naszych spraw, a my bronimy suwerenności — napisała Wielowieyska, stwierdzając, że pozwoli to zmobilizować antyunijnych wyborców Konfederacji do zagłosowania w drugiej turze na prezydenta Dudę.
— Do wojny z sądami gorąco namawia Jacek Karnowski w ostatnim tygodniku „Sieci”, starając się pomóc prezesowi w przekonaniu wątpiących — podkreśliła dziennikarka. Przy okazji zaznaczyła, iż Karnowskiemu chodzi nie tylko o wojnę o sądy, ale przede wszystkim wojnę religijną i kulturową.
— Wojna o sądy ma także inne zalety. Po pierwsze odciąga uwagę od Mariana Banasia, który pokazał, że Jarosław Kaczyński nie jest wszechwładny i nie panuje nad swoim obozem — kontynuowała Wielowieyska.
Jej zdaniem prezes PiS jest w głębokiej defensywie, co prowadzi do konfliktu frakcji wewnątrz PiS usiłujących „sprawę Banasia wykorzystać do załatwiania swoich porachunków i zmarginalizowania wewnątrzpartyjnych konkurentów”.
Wielowieyska oceniła, że jak tak dalej pójdzie to prezes Prawa i Sprawiedliwości straci kontrolę nad dotychczasowymi działaniami.
— Taka walka, jeśli wejdzie w ostrzejszą fazę, może się Kaczyńskiemu wymknąć spod kontroli — dodała.
Publicystka w równie pesymistycznym tonie kontynuowała swoją wypowiedź.
— Gdy toczy się wojna, nie ma czasu na głupstwa — wszyscy gromadzą się wokół wodza i bez szemrania tworzą jednolity front — pisała na łamach „Wyborczej”.
Ponadto przedstawiła, w jaki sposób można pokrzyżować plany Kaczyńskiego.
— To oczywiście nie znaczy, że opozycja ma przestać bronić niezawisłości sędziów. Powinna jednak narzucić w tej kampanii także inne tematy poza sądami. To może pokrzyżować plany Jarosława Kaczyńskiego — napisała.
źródło: wpolityce.pl