Znany komentator sportowy Krzysztof Stanowski zabrał głos w sprawie podatku od reklam, nowej daniny, którą rząd planuje nałożyć na media w ramach walki z COVID-19. Dziennikarz wyjaśnił, dlaczego nie zamierza stanąć w jednym szeregu z gigantami medialnymi.
— Ja nie popieram tego podatku — napisał Stanowski na Twitterze. — Podobnie jak nie popieram cukrowego. Tylko nie rozumiem, czemu mam zaprzestać działalności. Każdy przedsiębiorca broni swojej kasy, więc dużym mediom się nie dziwię, że bronią swojej. Też bym bronił. Zwykła walka o hajs, tylko głupio to napisać — stwierdził dziennikarz.
Obszerne wyjaśnienie padło zaraz po tym, gdy internauci zalali Stanowskiego prośbami o stanowisko w sprawie protestu. Dziennikarz podkreślił, że największe media nie nagłaśniają z tak wielką gorliwością wprowadzania składek, podatków i danin w przypadku, gdy dotykają one inne grupy.
— Czy największe media wtedy protestują? Nie, protestują wtedy, gdy okazuje się, że same muszą coś zapłacić. I pojawiają się wymagania, bym ja ich w walce z taką opłatą wsparł. Gdy nakładana jest opłata, która mnie dotyczy – owe media nic z tym nie robią. Ale gdy nakładana jest opłata, która mnie nie dotyczy – to ja mam coś z tym zrobić? — argumentował.
Stanowski podkreślił, że każdy ma prawo protestować i wyrażać sprzeciw, lecz nie rusza go los gigantów medialnych.
— Bardziej rusza mnie los lekarzy i nauczycieli, jeśli mam być szczery, ale spoko, podkreślam: każdy ma prawo protestować. Ja na przykład protestowałem, gdy wyłączył mnie Polsat i nawet nie przeprosił — przypomniał.
W zakończeniu wpisu dziennikarz zwrócił uwagę na fakt, że 99 procent mediów działa normalnie, co też wskazuje na nadmierne rozdmuchanie protestu.
— Pudelek (należący do protestującej Wirtualnej Polski) działa, Wykop działa, 90minut działa, strony klunowe działają, Spiders Web działa, nawet Wirtualne Media działają. Więc proszę się ode mnie odstosunkować. Natomiast jeśli któryś z dziennikarzy pracujących dla mnie czuje wielką potrzebę dołączenia do protestu to — zgodnie z tym, co napisałem, że każdy ma prawo protestować — może dzisiaj nic nie pisać albo nie nagrywać — napisał.
Przeczytaj również: Kiedy otwarcie restauracji i siłowni? Rzecznik rządu udzielił jasnej odpowiedzi
Źródło: Do Rzeczy