Sprawa Jana Kulczyka po dziś dzień wzbudza wiele wątpliwości. Okazuje się, że biznesmen przed śmiercią był szantażowany.
Onetowi udało się dojść do aktów śledztwa w sprawie Jana Kulczyka. Biznesmen otrzymywał wiadomości o charakterze gróźb. Koniec końców śledztwo zostało jednak umorzone.
Wszystko zaczęło się w roku 2015, około 10 miesięcy po wybuchu afery taśmowej. Wówczas Jan Kulczyk zeznał policji, że aż dwadzieścia cztery osoby z jego otoczenia były informowane poprzez wiadomości sms o tym, że miliarder jest nieustannie obserwowany i śledzony. Aleksander Kwaśniewski miał zostać ostrzeżony przed „wzięciem udziału w czarnym serialu o Kulczyku”.
Czytaj także: Strajk Kobiet. Najnowszy sondaż pokazuje, co Polacy myślą o ruchu Lempart
Na taśmach nagrano Kulczyka, który opowiadał o wiadomościach, jakie otrzymywali jego znajomi.
— Jesteśmy tuż za Tobą. Non stop w podróży. Źle wychodzisz na zdjęciach. Pierwsze kompromitujące materiały wysłaliśmy dzisiaj na razie do twoich 3 wrogów. Sadzisz się na zbawcę świata, a zgubi cię naiwność i sekretarka. Stary pies stracił węch — czytał wiadomości Kulczyk.
Czytaj także: Na Marszu Niepodległości byli policyjni prowokatorzy? Są nagrania, „widać, jak na dłoni”
Tego typu informacje sprawiają, że po raz kolejny sprawa śmierci miliardera zdaje się być jeszcze bardziej tajemnicza. Niektórzy przekonują wręcz, że postanowił on sfingować swoją śmierć, aby móc dalej wieść bezpieczne życie.
Źródło: Onet, Najwyższy Czas