W ostatnich godzinach przez Warszawę przeszedł Marsz Niepodległości. Jak to zwykle bywa, nie obyło się bez rozmaitych, nierzadko niebezpiecznych incydentów.
Okazuje się, że doszło do podpalenia jednego z mieszkań na wysokości Mostu Poniatowskiego. Media podały, że w tym samym budynku mieszka dziennikarka Hanna Lis.
Uczestnicy Marszu Niepodległości podpalili mieszkanie w bloku przy Alei 3 maja, na Powiślu. Radio ZET i RMF FM donoszą, że celem było zupełnie inne mieszkanie, na którego balkonie powiewała tęczowa flaga. Podpaleniu uległ jednak lokal znajdujący się piętro niżej.
Organizatorzy Marszu twierdzą, że to niemożliwe, by jego uczestnicy dopuścili się takich czynów i wskazują na prowokację. Hanna Lis, która mieszka w tej samej kamienicy, skomentowała całe zdarzenie na Instagramie.
— Jest coraz lepiej, słuchajcie. Ci cholerni patridioci, przechodząc z racami koło mojego domu, właśnie podpalili jedno z mieszkań. Do pierdla z nimi wszystkimi, zdelegalizować ten cholerny marsz nienawiści. Cztery zastępy straży pożarnej pod moim domem, a ci idioci dalej napieprzają racami — napisała oburzona.
— Nie widzę tutaj kordonów policji ani stu policyjnych suk, które broniły domu prezesa Kaczyńskiego przed kobietami. Dziwna sprawa, prawda? Ale płoną mieszkania w centrum Warszawy, spoko. Dalej odpalają race, jakby się nic nie stało — dodała Hanna Lis.
Zobacz również: Starcia na Marszu Niepodległości. Oddziały policji wkroczyły do akcji [WIDEO]
Dziennikarka wyjaśniła, że na szczęście właściciel spalonego mieszkania nie przebywał akurat w domu. Jej zdaniem to, co się dzieje na tego typu wydarzeniach, jest po prostu niedopuszczalne. Ponadto żona Tomasza Lisa nazwała je marszami nienawiści.
— To, co się od lat dzieje na marszach nienawiści, bo to nie jest żadne świętowanie polskiej niepodległości, to są regularne, wojenne marsze, które rok rocznie przetaczają się ulicami Warszawy. To powinno być w końcu zdelegalizowane, zanim ktoś w końcu zginie, zanim ktoś na tej wojnie zginie. Miał szczęście właściciel mieszkania, które spłonęło tutaj na Powiślu, że nie było go akurat w domu. A co gdyby był? A z filmiku, który został opublikowany na Twitterze, wynika, że to nie było przypadkowe podpalenie. To nie jest tak, że ta raca wpadła do mieszkania przez przypadek. Była wymierzona w mieszkanie, na którego balkonie wisi baner strajku kobiet. I teraz zacytuję to, co się pojawia na tym filmiku. Jeden z bandziorów mówi: „niech płonie ku*wa”. A drugi przytomnie zauważa: „to nie to mieszkanie”. No brawo wy, brawo za taki patriotyzm — komentowała rozwścieczona na opublikowanym wideo.
źródło: dorzeczy.pl, twitter.com